poniedziałek, 30 stycznia 2017

uczta

ale sniadanko...dojechaly wczoraj podarki z Polski, sledzie z kolorowym pieprzem, po kaszubsku, w oleju i rolmopsy.... nawet lemmy sie zainteresowal tym zapachem.
Rozpoczelam korzennymi z kolorowym pieprzem, pobieglam po chelebe ristykalny do francuskiej piekarni i zajadam. takie proste wiejskie jedzonko. pycha meksykanska!

niedziela, 29 stycznia 2017

podroze Guliwera

Guliwer czyli Smietan zatrzymal sie na tydzien w Meksyku. fajny czas spedzilismy. Wszystkie nurkowania upieczetowalismy wielogodzinna wycieczka przez dziekie plaze do Punta Allen. To byl moj pierwszy raz bo zawsze szkoda mi bylo auta....ale Smietana wynajetego nie szkoda bylo.

Mama po operacji w dobrym nastroju. A zatem jest cos pozytywnego w tym dziwnym miesiacu.

sobota, 21 stycznia 2017

jaskiniowo

najnowsza domowa produkcja, temat co prawda pazdziernikowy ale nie bylo czasu jak sie zabrac. tzn. zabralam sie raz i program mi sie zamrozil przy eksporcie.

https://www.youtube.com/watch?v=DCw66bAbkh8&feature=youtu.be

wczoraj w jakis tajemniczych niewyjasnionych okolicznosciach zgubil nam sie Dartagnian. Zabralam psiaki do lasum bez Scruffiego dla spokoju ducha. I  gdzies w drodze powrotnej zaczelo sie juz mocno sciemniac. Podjechalam pod dom, pokrecilam sie w aucie. Psy jak zawsze same wyskakuja. Dartagniana nie bylo, zalozylam, ze pobigl gdzies. Ale okazalo sie, ze go nia ma. Nie wrocil i tez pewna nie jestem czy gdzies niepostrzezenie nie wyskoczyl po drodze. Nie bylo zadnego szczekania, ni pisku....nie wiem jak to mozliwe. Wrocilam sie do samego lasu, dzisiaj rano na rowerze objechalam okolice. Nie ma Dartagniana. Przepadl....
Scruffi mial wczoraj zabieg kastracji, dzielnie to zniosl. 

czwartek, 19 stycznia 2017

wczoraj piekne nurkowanie w jaskini, miala byc to co prawda wyprawa eksploracyjna ale jak to bywa czasmi, pod woda okazalo sie, ze jaskinia juz oporeczowana.... Mr Bill 2012. no coz, zbyt latwo tez byc nie moze....



jeff wykrakal, ze zbyt latwo przyszlo aby bylo to nieznane nikomu.... hehehe ale i tak warto bylo.

wtorek, 17 stycznia 2017

las, jaskinie i woda

wczoraj troszke po lesie polazilismy. chcialam sprawdzic rejon gdzie eksplorujemy sucha jaskinie czy nie ma innych wejsc, ktore oszczedzilyby nam czolgania sie przez 45 minut. nie ma tzn. nie znalezlismy. las byl gesty, duzo krzaczorow suchych i drapiacych.
zabralam Mariano do naszej malej dziurki a potem znalezlismy znacznie wieksza, ktora otworzyla sie w piekna jaskinie na wpol wypelniona woda. oddalismy kilka sekundowych nurow aby sprawdzic czy jest jakis slad podwodnej ekspoloracji. nie bylo. jeden korytarz wyglada obiecujaco, moze warto zanurkowac. poza tym jaskinia jest ogromna.
nie chcac sie zbytnio pogubic nie obeszlismy jej w pelni. trzeba wrocic. jest na co sie pogapic.

psiaki nie poszly, po suchych jaskiniach z nimi nie chodze. kto wie co one by tam w ciemnosciach robily i ile tysiecy kropel moczu by zostawily. lepiej trzymac je z daleka.

dart oswaja sie ze scruffim, sa juz w stanie bez walki przebywac caly dzien, juz sie tak nie trzesie chociaz nie ma jeszcze pokoju. jest zawieszenie broni. w piatek opracja scruffiego, pewnie duzo wniesie w ich meska relacje.

na fb filmik z wyprawy.

sobota, 14 stycznia 2017

drugi tydzien nowego roku znacznie laskawszy zdrowotnie. duzo tez wolnego czasu, az sie zaczytalam i skonczylam grubasa pod tytulem FRIDA. DObra pozycja chociaz nie oparta na faktach a fantazjach autorki na temet osbowisci Fridy Kalho. I tak mila odskocznia.

w miedzyczasie mielismy walke psow. na spacerze w lesie z Linda Scruffi i Dart oszaleli. Skoczyli sobie do gardel i ciezko nam bylo ich rozdzielic. Skonczylo sie na tym, ze Dart dziabnal mnie w reke. Troszke mieska wyszlo ale chyba nie jest zle tzn. widzialam gorsze rany szarpane. Sprawa przysycha ale sytuacja byla na tyle ostra, ze nie chce mi sie juz chlopakow asymilowac. Za tydzien Scruffi bedzie pozbawiony kulek, o ktore to chyba dart jest tak soczyscie zazdrosny. Zobaczymy jak sprawy wtedy sie potocza. Poki co separacja.


wtorek, 10 stycznia 2017

Ślachetne zdrowie, 
Nikt się nie dowie, 
Jako smakujesz, 
Aż się zepsujesz. 



Wiele madrosci Janek przemycil w tych slowach. Od poczatku roku jakies niedomagania. I juz widze horyzont i znowu cos nowego. Tym razem jakas bolaca glowa przez 3 dni, koszmar. odpuscilam dzisiaj nurkowania bo jednak nurkowanie na tabletce od bolu glowy to srednio pasuje. Wole poczekac do jutra czy bez tabletek da sie zyc i wtedy spokojnie moge zanurzyc glowe.

W miedzyczasie zaginal nam kociak. Tak Pooh Pooh Panda wyszla wczoraj z domu i jej nie ma. najmniej tym zmarwil sie Lemmy...spokojnie wrocil na lozko i spal ze mna i czytal ksiazke przez caly Bozy dzien jak za dawnych czasow kiedy nie bylo kociaka, ktory bezustannie skakal mu po glowie. w duchu licze, ze znajdzie jednak gdzies kociaka i wroca razem. wstepne poszukiwania nie przyniosly zadnego skutku.

Asymilacja Scraffiego przebiega bardzo ciezko. Psy go nie polubily. wszystkie wiec na siebie warcza, a D'Artagnian dostaje spazmow na widok Scryffiego. Po silnych wstrzasach nerwowo obsikuje wszystko co ma nogi i krawedz. Pozostawienie psow razem konczy sie na bojce i jedna byla na tyle ostra, ze Zotz sie w nia wlaczyla. Oberwala D'Aragnianiowi ucho tzn. przegryzla na wylot, Jeff ja rozlaczyl i tym samym zaczynamy sie zastanawiac czy Scruffi moze z nami mieszkac. Wstepnie zapytalam znajomego czy nie ma w swoim sercu miejsce dla fajnego psiaka. Scruffy jest bardzo przyjacielski ale w sytuacja trzech warczacych na niego psow nie pozostaje dluzny i walczy o swoje miejsce w stadzie. Troszke wymyka sie to spod kontroli

Wzielam go tez na pierwszy spacer na pace fury do lasu .bez smyczy. Nie trwalo to jednak dlugo by wynalazl najpaskudniejszy zapach lasu czyli padline. Elegancko wysmarowal sie caly wlacznie z wasami na mordzie, ktorych do dzisiaj, dzien 3 , nie moge domyc.

Juz wiem do czego odnosi sie wyraz "capic" to wlasnie Scruffi capi, az rozbolala mnie ta glowa i ten zapach trwa i dzwieczy mi caly czas pod nosem.  Ze tez to psu nie przeszkadza.... oszaleje

Moj aparat od wrzesnia w naprawie. Bardzo mi go brakuje. W miedzyczasei stracilam dane z komputera i wszytskie fotki na nim wykonane.....dobrze, ze troszke fejsbuk dostal... zaginela cala Kuba... i kilka innu=ych fajnych ujec... nauczka na przyszlosc. Archiwizowac na biezaco!

czwartek, 5 stycznia 2017

ladowanie

powoli laduje w nowym roku, wciaz jeszcz z jakims dziwnym bolem miesni. zaczynam sie zastanawiac czy to nie byla jakas choroba tutejsza od komara albo przyjaznego uscisku na Nowy Rok. Wazne, ze juz odpuszcza i coraz mi lepiej.
w miedzyczasie wyprodukowalismy trzech kursantow i 4 certyfikaty. dobry start. teraz przerwa do poniedzialku i mam nurkowania po polsku.

ciezko mi sie przyzwyczaic do pisania nowej daty...2017 jakos reka drzy jak pisze. jeszcze nie doszlam do formularza z wiekiem, hehe, to tez bedzie ciezkie do przyzwyczajenia sie, pani po czterdziestce, heheh,

poniedziałek, 2 stycznia 2017

2017 start

nowy rok rozpoczal sie lekkim szumem w glowie i paracetamolem na pozne sniadanie. ale warto bylo. teraz drugi dzien odpoczynku i od jutra do pracy.