poniedziałek, 23 września 2019

ostatnie tygodnie byly pelne wydarzen. oczywiscie highlightem byla dengue ale juz sie wyleczylam z tego i jest dobrze. teraz ugryzl mnie komar w oko i napuchla mi cala dolna powieka dla urozmaicenia.
tak, komary w lesie sa bezlitosne. wczoraj cala nasza trojka zapomniala repelenta i oberwalismy srogo. mysle, ze na przedramieniu milam 500 ugryzien. w drodze z jaskini do auta trzeba bylo przyspieszyc.

otatni miesiac to wielki remont chalupy, trzeba bylo zaimpregnowac dach, a potem pomalowac od wewnatrz. nie bylo latwo, bo susza ogromna i co chwila nie ma wody w kranie. sprzatanie po malowaniu bez wody jest slabe. wciaz jeszcze nie ogarnelismy wszystkiego ale juz blisko. sprzatanie jest najgorsze.

teraz zaczelam baze, zakupilismy tysiace elementow rurowych do skrecania nurkowych mebli i zaczynamy prace. juz pojawily sie pierwsze problemy budowania z rur....mysle, ze za miesiac bedziemy ekspertami jak laczyc rurowe elementy.  zdjecia wkrotce.

tymczasem Rango ugryzl sasiadke na motorze w diabetycznego palucha. musialam ja zabrac na pogotowie.... ale wszytsko sie skonczylo dobrze dla pani, dla Rango nie wiem. czasami mam ochote go uspic. Utrapienie z nim.