niedziela, 30 września 2018

chi chi beh


wspinaczka jaskiniowa to moja forma walki z lękiem wysokości. na linie jakby bezpieczniej, 10 metrow w dol tak nie przeraza. takie wlasnie jest wejscie do jaskini Chi Chi Beh.

sobota, 29 września 2018

update

obejrzalam wczoraj film Supermarket, oj oj, ale sie tam zadzialo.
a tymczasem w zyciu. udbylam dluga rozmowe z mama Jeffa aby zaangazowac ja w naprawienie sytuacji. Ona odbyla pewnie i dluzsza rozmowe z Jeffem.
W rezultacie Jeff wystawil mi moja skrzynke ze sprzetem do ogrodu wiec moglam ja zabrac, bo poki co do ogrodu mam dostep. jest sporo rzeczy dodatkowych, ktorych tam nie bylo ale wiekszosc jest. moge tez isc do jaskini z Jimem, bo wystawil mi tez skrzynke jaskiniowa.

po poludniu poszlam zanurkowac i posprawdzac kilka miejsc do mapy. nie byl to dobry dzien na nurkowanie, awaria techniczna. wyszlam z wody po 44 minutach.
dzisiaj dzien z Jimem i Cezarem. 

czwartek, 27 września 2018

myszy, karaluchy i skorpiony

myszy, karaluchy i skorpiony. zwiastuja zmiany 
nie snily mi sie ale musialam sie z nimi rozprawic. zamieszkaly w szafce skrytce w szopowej lazience.
ich obecosc zaczela juz przekraczac warunki symbiozy i wczoraj dokonalam najochydniejszego sprzatania. nie zycze nikomu, szczegolnie kuzynce magdzie, ktora chyba o zdrowych zmyslach by z tego nie wyszla. naliczylam 6 myszy, udalo mi sie fizycznie 3 unicestwic, jedna zlapala Zotz, a druga Sunia. W diveshopie myszy nie sa dobrym lokatorem, nie musze chyba wyjasniac dlaczego.
W legowisku mysim, prawie spichlerzu, bo zrobily dziure w worku z psimi chrupkami zamieszkaly rowniez skorpiony. W ostatnim miesiacu mielismy 2 egzemplarze a wczoraj znalazlam kolejne dwa, takie maluszki, dzieciaczki skorpiony.
jak juz to pogonilam to musialam zatluc pletwa jakies 30 karaluchow, kazdy w rozmiarze xxl.
sciany i polke potraktowalam kwasem solnym aby wyeliminowac wszelkie paskudztwo co tam jeszcze w ukryciu sie zbunkrowalo.  potem poszlam na joge...i na savasanie wyskoczyl mi z wlosow robak. na szczeście bylo ciemno i nie widzialam czy to karalauch ale bardzo mozliwe. po jodze wzielam dlugi goracy mydlany prysznic.

no i jak to juz skonczylam to wrocil Jeff z nurkowania i odbylismy kwaśną rozmowę....
moze jednak wprowadzę czytelnika do niej, odrobinę.
2 dni temu przyjechalam do bazy o 7.30 rano aby zobaczyc magiczne zjawisko. Jeff zostawil otwarte drzwi z pekiem kluczy w zamku, swiatla zapalone, pies schowany w ogrodzie. Tak, drzwi otwarte na oścież a Jeff spał  na górze w domu. To jakiś cud nad cudy, że nikt niczego nie ukradł. A zatem magia istnieje. Oczywiście Jeff miał wytłumaczenie, że to nie jest tak jak ja myśle, że zapomniał zamknąc dzwi...... a niby jak?
Wydarzenie wywołało we mnie burzę refleksji i zwątpienia na dalszą współpracę. W prostej matematyce gdyby tego ranka ktoś wyczyścił sklep to odkupienie sprzętu wymagałoby nakładów rzędu 20 tys dolarów min.....  nikt z nas nie miałby tych środków więc zostalibyśmy bez niczego....

I tak wczoraj, jak już odchrząknełam się karaluchami Jeff zaproponował mi, że podczas mojej nieobeconości tzn. kiedy pojadę na wakacje październikowe do Chihuahua chciałby pożyczyć ode mnie auto. Grzecznie odmówiłam powołując się na wydarzenia z dalekiej i niedalekiej przeszłości. (Ci co zapomnieli, Jeffowi w zeszłym roku ukradli auto jak zostawił je otwarte z  kluczykami w stacyjce) Już kilka razy użyczyłam Jeffowi moje auto prosząc go aby je zamykał i nie prowadził po alkoholu. Za każdym razem auto było otwarte a na dodatek raz wieczorem było otwarte i kluczyki były w stacyjce, co nie wywołało pozytywnego komentarza z mojej strony.....
Więc w tym całym świetle moja odpowiedź była NIE. Nie mogę Ci użyczyć auta na miesiąc bo nie mam zaufania, że bedziesz o nie należycie dbał, a po tym jak baza była otwarta przez całą noc nie mogę już mieć nawet zaufania, że moj szpej nurkowy jest bezpieczny.
Jeff wpadł w Jeffową furię. Pojechał do sklepu kupił nowe zamki do drzwi w bazie i wyciągnąl spawarkę. Tak postanowił, że koniec współpracy i mam 5 min na zabranie moich rzeczy bo jutro zamki będą inne i nie mam wstępu....
W spokoju opuściłam bazę, bez sprzętu w nadzieii,że furia wraz z pelnia ksiezyca zjedzie z horyzontu i bedziemy mogli na spokojnie wyjasnic sobie sprawy.

I z takim pozytywnym nastawieniem jade do bazy zabrac swoje rzeczy. mam nadzieje.





sobota, 22 września 2018

tydzien pomieszany. mialam byc asystentem na kursie jaskiniowym Marissy z Florydy ale nie wyszlo wiec wyszedl mi tydzien wolny od pracy. a zatem zajrzalam do jaskin, i tych pod woda i tych na suchym ladzie.
dzisiaj bylismy w tej cudownej Madre Cristalina


to jednak z najpiekniejszych i wyjatkowych pod katem archeologicznym perelka regionu. malunki naskalne i sama jaskinia, jej rozmiar, zjawiska krasowe, porazajaco piekne. dzisiaj nie bylo fotograficznie. ale kiedys nadrobie, jeszcze bedzie wiele powrotow.

a tymczasem mapowianie CAH (Chan Actun-Ha) nabralo kolorow. Po ok 10 nurkach nauczylam sie rzetelnie zbierac dane  i zaczynam je zbierac od nowa. w miedzyczasei przyjechal Jim a wraz z nim arkusze wodoodporne do kartowania bez ktorych bylo bardzo trudno sie obyc.
opanowalam tez tajniki archaicznego oprogramowania Compass do rysowania plotu glownego jaskini. a zatem wszystko posuwa sie do przodu.

po drodze dojechaly do nas nowe plywajace jednstki sidemount i mialam czas w spokoju sie do jednej przymierzyc. polubic i w sumie nabyc. a zatem mam oficjalnie 5 sm *dla nie nurkow wyjasnienie, chodzi o uprzaz nurkowa do montowania zestawu dwoch butli bocznych.

troche tez w gardle mnie podrapalo ale nic groznego. odpycham szatana zabojczymi dawkami vit C i jakimis ziolami z Brazylii. dziala. w ramach odpoczynku pochlanelam lapczywie 20 odcinkow serialu Ozark na netfixie.


sobota, 15 września 2018

środa, 12 września 2018

cyklon Florence

od dwoch dni mamy obfite deszcze spowodowane obecnoscia cyklonu tropikalnego Florence. deszcz i szarowka, az musialam wlaczyc boiler i zalozyc dlugie spodnie. w dlugim rekawie juz sie zgrzalam ale to w koncu dopiero poczatek wrzesnia a nie srodek meksykanskiej zimy. wiec jest jeszcze ok w krotkim rekawie.
oczywiscie cyklony gdzies daleko na Atlantyku to nie hurahan w Tulum ale donosze, ze mamy sie dobrze.


piątek, 7 września 2018

Witam w nowym roku szkolnym. Opuscilam sie w pisaniu na sam poczatek. zapomnialam.
2/3 roku bez spozywania alkoholu juz za mna, coraz czesciej zastanwaiam sie jak to bedzie po polnocy sylwestrowej.
ostatnio troche pracy, sympatyczni kursanci. bylismy w pieknej suchej jaskini i szykujemy sie na kolejny sezon. juz za kilka dni przyjezdza Jim i zaczyna sie kolejna edycja kartwania suchych korytarzy. nie ustaje tez moja praca nad jaskinia Chan Actun-Ha.

dla mnie juz troche odliczanie do wakacji meksykanskich. miesiac! ksiazke moglabym napisac ile krokow musialam wykonac aby dokonac rezerwacji hotelu w Patzcuaro w okresie Swieta Zmarlych. wciaz nie wiem czy bedzie dla nas miejsce....

1. zabukowalam kwate na airbnb 40 km od Patzcuaro w panice ze nic w miescie juz nie ma nic.
2. znalazlam, po dniach szukania w internecie,  hotel z cenami do przelknieca choc tez drogo ale w centrum Patzcuaro
3.odwolalam rezerwacje na airbnb, wciaz czekan na zwrot kaski
4. zabukowalam hotel la teraza za posrednictwem strony zonaturistica.com
5. rezerwacja musiala byc w pelni oplacona ale nie bylo namiaru gdzie zaplacic.
6 maile i telefony hotelu nie odpowiadaly.
7. kilka dni pozniej dodzwonilam sie do hotelu
8. pani powiedziala abym poszla do apteki Farmacia Guadalajara i wplacila kwote, juz nie ta co w interenecia ale ciut wicej, bo w interenecie byl blad.
9. nie ma farmacji guadalajara w stanie quintana roo
10. dodzwonilam sie, pani powiedziala aby pojsc do sklepiku oxxo czyli tutejsza zabka i wplacic na imienie i nazwisko jakiejs pani
11. w oxxo pobieraja zlodziejsc prowize 70 pesos i mozna przelac tylko 1000 pesos a rezerwacja jest na 9600....
12. wrocilam i prosze pania aby podala jakas inne forme platnosci
13. pani powiedziala, ze moze western union
14. poszlam znowu do oxxo, niech bedzie ta prowizja, nie bylo systemu..... poszlam do drugiego oxxo, po kilku minutach okazala sie, ze nie moge wplacic, bo jestem tylko rezydentem a usluga jest dla obywateli...
15. poszlam do western union....wlasnie zamkneli
16. znalazlam kolejny western union w caja mexicana....usluga tylko dla klientow banku.
17. poszlam do kolejnego western union, nie mozna przeslac pieniedzy w kraju, tylko za granice
18. poprosilam kolege meksykanskiego aby poszedl do oxxo i wplacic 2 zaliczki po 1000 pesos ze swoim dowodem osobistym. UDALO SIE!
19. od momentu wplaty probowalam ponad 10 razy dodzwonic sie do hotelu podac im info ze pieniadze zostaly wsyplane i jaki jest numer transakcji....

mam nadzieje, ze sie tam przespimy...