środa, 30 marca 2016

wielkanocka

bylo jajko, polska kielbaska, mokro i zajaczek zlodziej. taka Wielkanoc w tym roku.
w Niedziele Wielkanocna zaplanowalismy wypad na odlegle od Tulum 30 km nurkowanie. Niestety po pierwszym nurze okazalo sie, ze do naszego auta wlamali sie jacys wscibscy ohydni zlodzieje.
w moim przypadku straty byly nie duze, poza nowym telefonem ale tym z dolnej polki, skrzynka z narzedziami i apteczka (zart jakis) ale robert  z ola nieszczesliwie mieli ze soba za duzo..... egh, szkoda gadac, flaki sie gotuja. nie cierpie zlodzieji!!!!
szanse odzyskania czegokolwiek male, moze przynajmniej jakies procenty z ubezpieczenia dostana...

a zatem posiadam dziewiczy telefon i nie mam zadnych polskich numerow w nim...:(


czwartek, 24 marca 2016

i wyjechala nam przemila polska grupa. bylo 7 dni nurkowych, tance, wieczor ze stekami itd... a oto kilka szotow nadeslanych.























niedziela, 20 marca 2016

czwartek, 17 marca 2016

Wolne

Lemmy I ja mamy wolne.  Wachamy pomidory I suszymy sie na sloncu.  Lato sie obudzilo w pelni.

wtorek, 15 marca 2016

foto sen

budzi sie we mnie powoli potrzeba wyrazenia sie fotografia, to chyba nic zlego. uspione, wygaszone, wciaz bylo w srodku. koniec hibernacji. no moze nie taki koniec, potrzebne jeszcze medium. aparat fotograficzny.
w tym miejscu pozostaje mi jedynie zakup internetowy......mialby to byc aparat portretowy, najchetniej sredniego formatu. chyba juz tylko cyfra wchodzi w gre....nie znioslabym przypadkowych odbitek na miejscowej maszynie kodaka.....a moze jednak powrot do klasyki?

hasselblad, mamiya, makina.....marzenia cholercia jakies.
z drugiej strony czy to nie jakas zbedna fantazja? czy ja w ogole umiem fotografowac w plenerze? bez lamp, sztucznej gry swiatel...to zupelnie nowa nieznana mi przestrzen... czy bylby na to czas. z drugiej strony korci mnie plener tutejszy w formacie panoramicznym a moze wciaz klasyka 6x6

bede nad tym rozmyslac....

z drugiej strony korci mnie chec wielkiej podrozy w nieznane. jakis nowy lad, najlepiej pokryty dzika przyroda. nowa zelandia albo gory, patagonia...hmmm.. rozmyslam w wolnych chwilach. wodze palcem po mapie. potem wracam myslami do europy i domu....a moze tam...nie, tam juz bylam.... i puszczam wodze fantazji i mysle gdzie zaparloby mi dech..... jakas piekna jaskinia, moze sucha, a moze stanac na szczycie jakiejs gory. wulkanu i gapic sie godzinami po horyzont, obserwowac jak slonce gasnie.....

poki co zakupilam nowe buty gorskie, przyjada za tydzien.....

sobota, 12 marca 2016

slonce swieci, sprzyja pracom w polu. tym razem konczymy ostatnia, mam nadzieje, konstrukcje ogrodowa. mamy jeszcze 3 cale dni zanim polska grupa nurkowa sie zjedzie, trzeba wiec wycisnac z siebie co sie da aby pozadek byl.
w miedzyczasie bylo troszke pracy, kolejny wypadek sie tez wydarzyl w jakis niewyjasnionych okolicznosciach zginal instruktor nurkowy snurkujac z klientem.....wierzyc sie nie chce. jakis pechowy ten marzec 2016.


niedziela, 6 marca 2016

świątynia zagłady

tydzien byl pelny wrazen i wydarzen.
trzeba to wiec opisac, bo to jak opisaly to gazety to korupcja i pieniadze zamiast faktow. my dobrze wiemy jak to sie wszystko potoczylo. a zatem opowiem o fatalnym wydarzeniu z 1szego marca.
tak napisaly gazety, oplacone przez wlasciciela feralnego diveshopu.
http://www.riviera-maya-news.com/diving-tourist-strays-from-group-drowns/2016.html?fb_action_ids=10153275147316529&fb_action_types=og.likes
ow feralny diveshop niestety nie do konca tylko mial pecha, ze to ich przewodnik zgubil nurka, pracowal na to przez lata propagujac niebezpieczne prodecury i jawne lamanie zasad nurkowania w cavernach. Mowa o bazie Mot Mot,  super bazie na glownej ulicy, z najwiekszym wypasem i ogromnym sklepem.  Turysci wabieni sa zapacham piekarni i sniadaniem z dobra kawa.
jakis czas temu baza zatrudnila mloda insturktorke, dopiero po kursie jaskiniowym. Sympatyczna Hiszpanka Sara. Mialam z nia kontakt 2 razy, w morzu i cavernie. W cavernie zrobila taka zadyme, ze musialam zmienc trase w polowie bo nic nie bylo widac. Mialam nawet mysli aby jej zwrocic uwage na powierzchni, ale nie chcialam robic obciachu przy nurkach i nie skomentowalam tego, ze kompletnie nie panuje nad grupa, ktora ma umiejetnosci na poziomie wod otwartych a nie najtrudniejszej z cavern.... a baza Mot Mot na rozmowach o prace informuje, ze nurkowac trzeba poza wytyczonymi trasami a nie jak wszyscy po sznurku. Ze tak jest COOL<

Nie mniej jednak to wlasnie jej przydazyl sie wypadek. Wedlug swiadkow zdarzenia zabrala 3 osoby na nurkowanie do tzw. Swiatyni Zaglady/ Calavery. Na wstepie tradycyjnie zlekcewazyla plywanie po wyznaczonej trasie wzdluz poreczowki. W pierwszych minutach wplyneli bez poreczowki do jednego z mniejszych tuneli aby skrotem przeplynac do drugiego tunelu, ktory rowniez znajduje sie w jaskini a nie w strefie cavery czyli zabrala 3 osoby bez uprawnien do jaskini nie wysilajac sie nawet na zagwarantowanie im min bezpieczenstwa w postaci poreczowki prowadzacej do wyjscia. Nurkowie tuz za nia totalnie zamacili widocznosc, utrudniajac nurkowi na koncu widzenie czegokolwiek. On w poszukiwanieu wyjscia, widocznosci lub moze chcial zawrocic skrecicl do bocznego tunelu i niestety nie dazyl znalezc wyjscia, skonczylo mu sie powietrze zanim zobaczyl swiatlo. utopil sie, 24 lata, mlody Hiszpan.

w tym czasie Sara, nie do konca wiadomo kiedy zorientowala sie, ze za soba ma tylko 2 a nie 3 nurkow, dookola namacone i haloclina czyli specyficzne zaklocenie widocznosci spowodowane  mieszaniem  sie wody slodkiej i slonej. zostawila nurkow i zawrocila szukac ostatniego. Po kilku minutach wpadla w panike, zerowa widocznosc, brak poreczowki, pelna dezorientacja, wyplynela na powierzchnie z okrzykami, ze 3 nurkow sie zgubilo.

jeden z nurkow jaskiniowych byl na miejscu i rozpoczal szybko poszukiwania, udalo mu sie jednak tylko odszukac porzucona pare Niemcow, ale Hiszpana nie

i wowczas pojawila sie bezuzyteczna ekipa ratownicza z oddzialu ochrony cywilnej, ktora przez nlisko 24 godziny szukala zaginionego chlopaka. niekogo z "naszych" nie wpuscili do wody, az w koncu szef ekipy z ciezkimi objawami choroby dekompresyjnej odpuscil i w ciazu kolejnych 15 min odnaleziono cialo. Alez i Robbie namierzyli chlopaka, poporeczowali droge , a same cialo wyciagnal Jeff z Billem.

Wieczorem, szef bazy nurkowej popijal sobie piwko z szefem OBRONY CYWILNEJ I LOKALNA GAZETA a w kilka godzin potem wydrukowaly sie bzdury o niesubordynacji nurka hiszpanskieg, ktory oddalil sie od przewodnika i odbil do jaskinii....

rzygus sie zbiera.  dziewczyna/przewodniczka wrocila do domu, bez konsekwencji prawnych tutaj na miejscu, szop dalej sprzedaje wycieczki i pazy kawe, a w nas gotuje sie poczucie niesprawiedliowsci. rewolucja wisi na wlosku.  potrzebne sa pewne zmiany ale spolecznosc nurkow jaskiniowych to bardzo oldskulowa grupa i ciezko o zmiany poki stara kadra nie odejdzie......

poki co cenot zamkniety, nie ma nurkowania. a to jeden z moich najulubinszych....