piątek, 28 listopada 2014

swieto dziekczynienia

Amerykanskie Thanksgiving mielismy wczoraj. Tym razem bez indyka ale z wielka karmelizowana szynka, tak dla odmiany. Ale prawdziwym przebojem byl Key lime pie czyli tarta limonkowa. Pochlonelam 2 kawalki i jeszcze Jeffa polowke.
Prezentow generalnie sie nie rozdaje ale mama Jeffa zjawila sie z calym workiem roznych mniej lub bardziej uzytecznych gadzetow. Wszystko po smierci Anie (przyjaciolka mamy Jeffa, ktora jakies 3 tygodnie temu niestety w czasie kolejnej operacji biodra nie dala rady i usunela sie z tego swiata, fajna babka z niej byla), zostalo wystawione za drzwi przez jej siostrzenice. A zatem dostalismy maszyne do szycia wielkosci mlynka do kawy, wczoraj juz wyprobowalam. Uszylam psom kocyki, takie futerkowe na zime. Fajna zabawa, jak zabawka dla dzieci ale szyje.

Dostalismy tez kolejna sokowirowke, ale tej damy na razie spokoj......nasza stara jeszcze czalkiem dobrze cisnie. Jeff dostal buty na zaglowke, w ktorych nie da sie poslizgnac a zatem i ciezko sie w nich chodzi po kafelkowej podlodze. tepe jak nasz szczeniak.
a ja dostalam ubranko "po domu" w rozmiarze Annie czyli XXL. dziekujemy dziekszynnie.

A dzisiaj w koncu dzien wolny, Jeff nurkuje. Mialam praktycznie 3 tygodnie kursow i nurkowan pokursowych. Dobra passa, wszystko last minute ale zmeczylam sie i dzisiaj z przyjemnoscia zostalam w domu. Moze ktos bedzie na skajpie? Na sucho.

 


niedziela, 23 listopada 2014

dni leca, dom zabalaganiony, interenet zanidbany, ale jeszcze 2 dni i mam wolne.
piekna zime mamy, 25 stopni, lekki wietrzyk, morze przyjemne.

poniedziałek, 17 listopada 2014

mandat

po raz pierwszy udalo mi sie zarobic mandat za niezapiecie pasow.........w Tulum malo kto chodzi w butach a co dopiero pasy w samochodzie....nie mniej jednak jest wezwanie na Komende i kwitek.
To nie byl moj szczesliwy dzien, bo godzine wczesniej zostawilam torebke z wieksza gotowka w sklepie nurkowym.....mila terasa do mnie zadzwonila jednak z pytaniem czy czegos mi nie brakuje.....ufff, torebce na szczesie tez niczego nie brakowalo.....

wczoraj nurkowanie z grupa japonskich Ninji....nie da sie ich inaczej opisac jak pozapinaja sie w skafandry i zaciagna czarne kaptury.  przyjemne dwa nurkowania w jaskini Mayan Blue, nie moja ulubiona ale w pracy sie nie wybrzydza.
A dzisiaj po slowacku, a jutro po australijsku i tak leci tydzien.

a oto nadeszlo kilka fotek z minionego tygodnia z nurkowan z Martinem...







 

sobota, 15 listopada 2014

dzis mozna zlapac oddech, spac do 10, leniwie wypic kawe i gapic sie na niebo bez pospiechu i celu.
ostatnie dni, 2 tygodnie w fascynujacym podwodnym swiecie krasowym. Piekne jasknie zwiedzilam i poznalam przy okazji, natknelismy sie tez na wielgachne kosci mastodonta czyli prehistorycznego slonia. troszke tez zachorowalam ale czasu nie bylo na rozlozenie sie, wiec wygnalam przeziebnienie w biegu i dalo rade nurkowac nonstop.
teraz 2 dni przerwy i wracamy do pracy, sezon w tym roku rozpoczal sie zdecydowanie wczesniej, brakuje rak do pracy. telefony wydzwaniaja z zapytaniami czy mozemy nurkowac, po raz pierwszy tez musialam odmowic i zatrudnic dodatkowa osobe. trzeba zacisnac pasa i uzbierac na samochod.

a za knem piekna zima, pot nie kapie z czola, optymalne 25, nie pada. chyba to ulubiona pora roku.....


niedziela, 9 listopada 2014

i znowu zlecialy dni, z gorki na pazurki,
nurki za nurkami, a wieczorami herbata po gorlsku.
a oto moje szczescie i koniec babanowca...papaya juz padla....smakowala szczeniaczkowi.....