piątek, 31 maja 2013

American dream

Dzis kamien milowy albo kamien z serca.
Zlozylam internetowy wniosek o wize do USA. Trwalo to jakies 2 godziny, dziesiatki kosmicznych pytan, dlugo zastanawialma sie nad wyborem sowjego profilu.....nie jest to takie latwe....
np. czy jestem obcym w tranzycie?
czy obcym o supernaturalnych zdolnosciach?
czy zamierzam uprawiac prostytucje?
czy wydalam nakaz mordu masowego?
czy handluje organami ludzkimi?
czy sprzedaje dzieci do wojska?

po wielu tzw. pytaniach bezpieczenstwa pojawily sie rozne kategorie i chyba jestem typem b2 czyli moim celem odwiedzenia USA jest biznes przyjemnosc za wyjatkiem prostytucji. i tego sie bede trzymac

nie wiem do konca co USA chce osiagnac zadajac te wszystkie pytania? kto odpowie na nie twierdzaco, tak jestem terrosysta z zamiarem zamachu. (taka opcja tez byla).

a zatem zobaczymy jak sie potocza losy formularza, czeka mnie dodatkow wyjazd do konsulatu w Meridzie i rozmowa gdzie pewnie po raz kolejny bede odpowiadac na pytania z zakresu bezpieczenstwa.
Ale przynajmniej  wiem, ze Merida to przyjemne miejsce i nudzic sie tam nie bede. Nie wiem jak dlugo to wszytsko potrwa i z jakim skutkiem, ale gdy bedzie on pozytywny moze i wyjedziemy z Jeffem na kilka dni/tygodni do USA.

Pojawil sie tez pomysl kanadyjskiego sadu, tym razem w sezonie czeresniowym i razem. Jeszcze nie podjelismy konkretnej decyzji, a w przypadku wyslanego wniosku musze poczekac na jego rozpatrzenie. byloby to nawet interesujace wrocic z kanady przez stany. tym samym juz na wyciagniecie reki jestem od amerykanskiego snu.....

czwartek, 30 maja 2013

i wyglada na to, ze sezon sie juz zakonczyl. poki co nie mamy zadnych rezerwacji az do lipca.
a zatem rozpoczynamy sezon wycieczek pieszych do selvy czyli tutejszego lasu. sa nowe cenoty, trzeba je tylko gpsem namierzyc, poweszyc dookola i zatachac sprzet do nurkowania.

piątek, 24 maja 2013

dzisiaj z Bradleyem 7 dzin, ostatni...w calosci poswiecony fotografii. w efekcie dostalam 286 ujec mojego zadu.
bradlej posiada topowy model Canona z tytanowa obudowa, fantazja ponosi co mozna by bylo uczynic z tym cacuszkiem. jast nieco wiekszy od mojego powershota, pelna wynienialna optyka, slr z cyfrowym lustrem. pieknie foci, nawet w rekach Bradleya, ktoremu wydawalo sie, ze dobrze kadruje. nie pozostalo mi nic innego jak tylko przemilczyc to, niech sie chlopak cieszy!
 a ja tym samym mam kilka ujec, na pamiatke.






czwartek, 23 maja 2013

zarzuela

dzisiaj pelen wypas kulinarny, zarzuela de mariscos czyli gulasz z owocami morza.
przepis w linku dla zainteresowanych, bardzo polecam...
http://www.bravotv.com/foodies/recipes/zarzuela-de-mariscos

wczoraj ogladnelam bardzo ciekawy film dokumentalny o Sennie.....snil mi sie cala noc.

środa, 22 maja 2013

piekny sloneczny dzien, wymarzony na spawanie.....


nie pisalam jeszcze o mojej kuracji antypasozytniczej....dobrowolne to bylo i spowodowane dziwnymi skurczami w podbrzuszu.....niby nic, ale mysl o pelzaka i oblencach tam w srodku zawsze napawala mnie potwornym obrzydzeniem....wiec ku dobremu postanowilam zafundowac sobie jakis eliksir oczyszczajacy.

i postawilam na papaje i jej wlasciwosci...a wlasciwie na pestki papaji. nie za pyszne to wszystko bylo ale po 2 dniach totalnego ogluszenia zdrowotnego zaczelam sie lepiej czuc...pierwszy dzien byl na tyle kiepski w reakcji organizmu, ze polozylam sie spac z huczaca glowa o 15.
robakow nie widzialam na wc polce pogladowej ....moze i lepiej..... ale psychicznei jakby mi to ulge przynioslo i poczulam sie lzejsza i wolniejsza od trosk. bo robaki w tropikach to nie owsiki u przedszkolaka.

jeff odmowil wspolpracy, nie chcial tego przelknac....a jemu pewnie tez potrzebne.

poniedziałek, 20 maja 2013


Mielismy ostatnio odwiedziny Mike'a i Christy. Dla Mike'a to juz 5 raz w Mexiko ze mna.
Udalo mi sie wiec wyrwac na plaze 2 dni pod rzad po nurkowaniu. Jeff takich pomyslow raczej nie ma, plaza nie dla niego, ale jakze przyjemnie pobujac sie w hamaku tuz nad karaibskim turkusem, przyjemna bryza i pyszne mojito.

Od 6 dni nurkuje z archeologiem Bradleyem, ktoremu buzia przymyka sie tylko pod woda......mam juz napuchnieta glowe od sluchania go, a do tego jest mega kiepskim nurkiem. prowadzi charakterystyczna dla niektorych jednostek konwersacje oparta na monologu, i kompletnie go nie interesuje co ktos ma inny do powiedzenia, wiec nawet nie zadaje pytan. co za paskudna dolegliowsc...

Sezon powoli wyhamowuje, ja jeszcze obnurkowuje jakies niedobitki i zaczynamy lada chwila eksploracje. Moze tez uda sie pojechac w czerwcu do Belize na eksploracje Gigantycznej Jaskini z wejsciem od morza. Ale to w fazie wolnych planow.


sobota, 11 maja 2013

dorado

wczoraj byl dzien meksykanskich matek, kutro tych w Ameryce wiec kolejna okazja do grillowania  za domem. Jeff lubi takie jedzenie, wiec zwykle to on przygotowuje wszystko, od ognia po miesiwo. dzisiaj na wpol wegetariansko, dostalismy spory kawal mahi mahi, czyli dorado....taka piekna duza kolorowa, cholera, ryba.
do dorado fura warzywek i surowka z czerwonej kapusty, pasuje czy nie, ale ja zrobilam jako polski akcent wieczoru. i bedziemy zegnac sie z mama Shaleh, bo leci jutro do Stanow pozalatwiac tone spraw.
aby cokolwiek w USA zdzialac trzeba miec prawo jazdy, bez niego ni rusz. A prawo jazdy w USA jest tylko na 4 lata i jak sie go nie odnowi, to przepada. wiec od nowa pani mama musi zdac egzamin, co stresuja ja, bo kilka lat temu w Oklahomie nie zdala.....chociaz jest kierowca od x lat. sa takie niuanse miedzystanowe, ze dala ciala na znaku STOP, bo w Teksasie nie trzeba sie zatrzymywac calkowicie, a w Oklahomie trzeba.
I jak sie juz ma takie prawko to mozna wtedy ruszyc np. otworzyc sobie konto w banku, a potem postarac sie o to aby na to konto wplywala zasluzona emerytura. i takie tam sprawuchy.

dzisiaj tak goraco, ze jeffowi to wspolczuje bliskosci grilla.......ale twardy jest.

piątek, 10 maja 2013

ojeje, dni mijaja. udalo mi sie zakonczyc niekonczacy sie kursik z artystka z NY...malo zdyscyplinowana jednostka.

środa, 1 maja 2013

majowka

Majowka w Meksyku to nie majowka. tu wszytsko pomieszali, wczoraj byl dzien dziecka, a dzisiaj swieto pracy, 2 dni temu jakas procesja z Chrystusem na dachu......co za Meksyk!

Wczoraj na zakonczenie sezonu nurkowego Oli o Roberta udalismy sie do jaksini Chan Hol, Pieknie jak zawsze, mimo, ze nie zrobilismy planowanego jumpa. Fantastycznie sie ciagnie i glowna poreczokwa.
Teraz chwilka przerwy, rezerwacje zwolnily, w zawieszeniu jeden kurs, ale pojawil sie drugi i nurkowie od 14 maja dopiero.
Jeff poki co nie moze sie moczyc, dopiero co sciagneli mu szwy w paszczy. Zatem bardziej na relaksie, chociaz Jeff sie frustruje brakiem dostepu do wody. To chyba wiec nie relaks....

Ja dzisiaj w koncu moglam sobie polezec do oporu w lozku, tzn. do 10...rekord prawdziwy, taka byla wewnetrzna potrzeba. Wieczorem pozegnalny drink po polsku i przenosze sie na wirtualna polske tzn. Robert zainstalowal mi plugina na naszej stronie i moge sobie teraz tlumaczyc tekst na polski. Troszke to zajmnie, ale tez i nic nie goni mnie. W miare uplywu czasu beda sie pojawialy kolejne rozdzialy.

Udalo mi sie tez uruchomic kindla! Ojacie ale to super...zacheca do czytania, mam tez kilka ksiazek od Oli po polsku i czytam sobie co wieczor. Jestem na 40 %! Przysylajcie wiec ksiazki fajowe do mnie, w kalibre sobie wszystko przekonwertuje jak trzeba, juz wiem jak!