czwartek, 24 grudnia 2015

swiateczne zniwa






przygotowania swiateczne w trakcie. na plazy wieje, jezdza koparki i zbieraja nie konczace sie wodorosty z Morza Sargasowego. Magda z Pawlem wydaja sie dobrze zaaklimatyzowani.
Nurkujemy nie gadamy.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

familia na chacie




jestesmy w komplecie, 2 plus 1.
napisze pozniej

piątek, 18 grudnia 2015

na barykadach


podczas naszych nurkowan w Akumal rozpoczal sie protest anty nowym licencjom, ktore maja wejsc w zycie w 2016 roku.  protestanci zabarykadowali jedyna droge dojazdowa i tym samym ugzezlismy w Akumal na kilka godzin ekstra.....







jak widac na obrazkach nie byla to tortura....moze ostatnie 1,5 godziny mniej relasowe. czekalismy na drodze czy wypuszcza czy nie, czy da sie wyjechac czy trzeba zostawic auto na noc i probowac rano po nie przyjechac. auto zapakowane oczywiscie butlami i sprzetem.
ale tuz przed 19sta laskawie podniesli galezie i wypuscili kilka aut. w tym nasze.


środa, 16 grudnia 2015

przygody!!!!


dzis poczulam pelnie ust, calkiem niespodziewania. i nie jest to nieudana kosmetyczna modyfikacja botoksowa. po prostu pszczola na bananie. awaria nie trwala dlugo, warga rosla przez pierwsze 30 min, potem zanurkowalam, a po wyjsciu z wody bylo juz lepiej.
nic strasznego, nic przyjemnego. sytuacja zaliczona, na szczesie po jednym ukaszeniu nie mialam reakcji alergicznego swiadu jak niegdys kiedy zaatakowaly mnie lesne pszczoly.... ufff

piątek, 11 grudnia 2015

piątek, 4 grudnia 2015

ale meksyk czy czeski film?

dzis byl dzien rozwiazywania roznych zagadek.
nie konczaca sie czeska rezerwacja dla 22 osob w styczniu i 18 w lutym. dowiedzialam sie, ze nie da sie przeslac do banku meksykanskiego pieniedzy z Europy.....i mimo hucznej nazwy bank HSBC to nie jest to bank miedzynarodowy i forsy spoza mekxa nie przyjmuje. moze to ochrona przed praniem brudnych peiniedzy, kartelami narko czy wie kto. nie mozna i koniec!

w hotelu, w ktorym mileismy miejsce okazalo sie, ze nie ma i nigdy nie bylo miejsca dla 22 osob jednoczesnie. wiec szparuje dziury i musialam rozbic grupe na 2 hotele. powinno sie i tak udac ale czesi jeszcze nie dali znac.

musialam tez sie zajac zalatwianiem pozwolen na auta na 2016, choc to i tak nie legalne to ma ogolne przyzwolenie i placic musimy. zrobilam wiec kopie tysiaca papierow, zdjecia auta z kazdej strony i komplet papierow zaniose jutro do biura.

potem przyszedl czas na wyjasnienie wymagan tajemniczej licencji funkcjonowania stanowego...ufff, bedzie mala kara za zwloke. mam nadzieje tylko, ze to nie poczatek ogromnej gory lodowej. nie musze natomiast placic Vatu!

oddalam tez auto do blacharza aby rozprawil sie z wielka rdza na boku zanim dziura zrobi sie na wylot, a nie wiele brakuje. zaszyj dziurke poki mala nie wyszlo ale woda sie jeszcze do srodka nie lala wiec zdazylam na czas.

do niedzieli jeszcze na sucho, a od poniedzialku kursy i nurki. nie wiem do konca jak ucho, bo pomimo 6 dni na antybiotykach wciaz jakby ciut przytkane a blona bebenkowa pracuje przy kazdym poruszaniu szczeka. nic nie boli jednak i nie czuje opuchniecia na wezlach chlonnych. musi byc zatem dobrze!

jeff od 3 dni hebluje, bedziemy mieli lada dzien podstawe lozka. wczoraj tez zakupilismy w komisie kilka drobiazgow tj. nowa wiertarke, maszyne do ciecia metalu a dla mnie kolejny maly aparat, bo ostatni sie zepsul.... beda zatem nowe zdjecia i panoramki!

czwartek, 3 grudnia 2015

quatamundi


jakosc fotek nie powala....to jeffa komorka,  nie najlepsza.
ale wycieczka sie udala. wyruszylismy na poszukiwania cenotu Quatamundi, bo tam chcemy rozpoczac kontynuacje/eksploracje w kierunku polaczenia systemu Camilo z Luna Azul.
cenot znaleziony, nie spelna 30 min od auta, wiec nie jest zle z targaniem sprzetu. z wrazenia wskoczylam do wody zapominajac, ze mialam pozostac sucha przez tydzien z powodu infekcji lewego ucha. zamoczone. przezylo.
piekny kawalek lasu, psiakom tez sie podobalo...
ja tradycyjnie Quazimodo po seryjnym ataku komarow....




wtorek, 1 grudnia 2015

troszke musze nadrobic miniony tydzien.
w czwartek bylo Swieto Dziekczynienia, po raz pierwszy bez rodziny jeffa, bo ta rozjechala sie w rozne strony swiata. A zatem skrzyknelismy sie w gronie bliskich znajomych, wyszlo 15 osob, i ugotowalismy po raz pierwszy przysmaki amerykanskie.
byl oczywiscie indyk zapiekany przez 5 godzin z plastrami bekonu. do tego sos pyszny, zurawinowy slodki tez. pure ziemniaczane, smazone slodkie ziemniaki, fasolka zielona, kalafior zapiekany z serem, salatka owocowa, ciasto marchewkowe i kilka innych..... dzisiaj oficjalnie skonczylismy jesc to co zostalo.....a wlasciwie psy juz musialy pomoc. zjadly nawet fasolke.
oto chef palce lizac, prosto z Francji, JC, w moim swiatecznym fartuszku.









a po switach przyplatalo sie malo co nieco w uchu, wiec chwilowo pozostaje na powierzchni i osuszam kanaly sluchowe.  zbieram sily na totalne uderzenie konca grudnia, wtedy mamy prace na najwyzszych obrotach.