sobota, 30 listopada 2013

robotki reczne

dzien przy maszynie. przy maszynie cie nie minie, uszylam 4 poszewki na poduszki. pieknie wyszlo. maszyna Singer na pchniecie kolana, starsza od mamy Jeffa, pewnie szyla kurtki do Wermahtu.

Wiadomo poczatki byly oporne, igla sie zlamaala, ze starosci chyba, ale dalam rade. Byl jeden krytyczny momeny kiedy nitka z bebenka zaplatala sie w srodku, ze ruszyc nie dalo.....mialam nawet pomysl aby ja podpalic ale suma sumarum obylo sie bez ognie i wydlubalam tego supla.

a zatem pierwsze koty za ploty. nie taki diabel straszny.
a co do diablow spojrzcie na te spojrzenia:


piątek, 29 listopada 2013

indycze swieto


I to byl obiad! wspaniale wszystko wyszlo i zagralo.
indyk i farsz i polewka nie do podrobienia. ja zrobilam puree marchewkowe z maslem ghi, ktore Jeff nazywa hippi, a Jeff szpinak z ziemniakami. Bylo zatem wigilijnie, tyle, ze bez prezentowo.

A potem bylo trzeba na glos powiedziec za co ktos jest wdzieczny.....


środa, 27 listopada 2013

ZIMA

nastal koniec lato-jesieni czy jak to tu sie poprawnie nazywa......przyszedl wiatr a z wiatrem przyszedl wieczorny chlod. nie taki jak u Was oczywiscie ale po naszemu najzimniej jak byc moze. trzeba wieczorem zamienic klapki na cos ciut cieplejszego.....dlugi rekaw, spodnie.... w dzien upal ale wieczorki sa rzeskie. to jest meksykanska zima.

wczoraj odbylam krotka probe podwodna. wydaje sie, ze wrocilam do normy. jutro wyruszam na rozpoznawczego nurka. wczoraj tez zabralam Zotz i ta byla w raju. Z wody nie chiala wychodzic, sciagala sie z Dubalinem kto pierwszy kokosa wylowi....podem padla, juz nawet miala haluny, ze kamien to kokos i nie dla sie oderwac od ziemi....








dizisaj natomiast wrocilam do Playa do wydzialu emigracyjnego...musialam wystapic o tutejszy Regon. Bedzie w przyszlym tygodniu, ponoc nawet teczowke oka skanuja.

a jutrow Wielka amerykanska feta, Swieto Dziekczynienia i indyk co sie ledwo Claire w piekarniku miesci.Oby tylko sie zmiescil w brzuchu....

niedziela, 24 listopada 2013

NITHYA KRIYAS

dzis zabralam sie za swiateczne pozadki...przy gosciach nie wypadalo, to znaczy wypadalo aby bylo czysto ale ze szmata na mokro nie wypadalo....
i w pospiechu zakupilam plyn czyszczacy o zapachu....uwaga" dziecka. w tym meksyku to maja fantazje!
dla wszystkich zainteresowanych jak pachnie teraz w lazience to spiesze z wyjasnienim...pachnie maluchem, takim wykapanym i naoliwionym...cale szczesie, ze zapach dziecka to nie obesrana pielucha.

do porannych rytualow dozucilam ssanie oleju....tak takiego zwyklego slonecznikowego. zuje sie tego lyzeczke na czczo i po 20 min wypluwa....w piatej minucie troszke sie zmienia konsystencja i  zaczyna rosnac w ustach, pojawia sie nadmiar sliny, ktora wypluc mozna dopiero po 20 min. nie mniej nie wiecej...jak za krotko sie zuje to zucie nie uwolni odpowiednich enzymow zucia, a jak za dlugo to toksyny wracaja na swoje miejsca i zucie na nic.
To taka prastara technika indyjska...wierze, ze detoxykuje zatoki, nos i gardlo, przy okazji krwata zawiaze i usunie ciaze. Technika nazywa sie NITHYA KRIYAS.
A zatem wspanialy to czas aby sobie wyjsc z psem na spacer...byleby tylko nikt nie zaczepil i nie zagadal....bo wtedy biala piana sie ulewa.

sobota, 23 listopada 2013

neti pot


i leci sobie plukaneczka z prawej do lewej, z lewj do prawej. chyba ma sie ku dobremu, ale do wody jeszcze nie weszlam.sprawdze za kilka dni co wglowie piszczy.

wrocilam sie w czasie po blogu, porownalam ostatnie 3 listopady, ale histrorie, jak  to sie inaczej czyta. szczegolnie wlasne pioro pisane w emocjach na goraco....teraz juz polowy nie pamietam, poza mrozaca krew w zylach historie wylotu do kostartki. To byl dzien.
wielka szkoda by byla gdyby ten kawal historii zaginal w necie....czy to mozna jakos zarchiwizowac? i wiecej zdjec trzeba mu, dobrze sie to oglada po latach. a zatem obiecuje poprawe.

piątek, 22 listopada 2013

na bogato

na pozegnanie udalismy sie do laguny XelHa, krolestwa rozrywki wodnej.....all inclusive, a zatem glodni i spragnieni nie wyszlismy. To wlasciwie nie lada wyczyn tak spedzic 8 godzin.
a oto kilka fotek.....

 na lezaczku....
 mysle, ze rozmiar XXL i znak OK JEST GIT swietnie sie wpisuje w konwencje bycia turysta all inclusive ....

 zawsze chcialam zawisnac w wielkim kartonokapoku....jak inne ciapy.

 marcin i magda po majanskich obrzadkach....
 i liny, z ktorej musialm odpasc jak weszla na nia za duzo grubasow i tak sie rozciagnela, ze juz nie siegalam stajac na palcach...

 i wezly nie do przejscia....

i wszytso OK JEST GIT! Pieczatka na czole symbolizuje swietna zabawe.

wtorek, 19 listopada 2013

niedyspozycja

po ostatnich Mojito w barze Batys zapadlam na jakas dziwna chorobe. Wpierw myslalam, ze to moze ten rum w Mojito, bo kazdy cierpial na drugi dzien....ale w 48 dobie zdalam sobie sprawe, ze to chyba cos innego.
W skrocie rozsadza mi glowe przy wynurzaniu. Glowa peka az oczy zachodza czerwienia i bol trzyma godzinami.....po 3 nurkowaniu udalam sie juz do lekarza specjalisty od urazow cisnieniowych. za wiele nie wydumal....prawdopodobnie zatoki czolowe.....trudno zdiagnozowac, nic z zewnatrz nie widac.
wiec juz od piatku nie nurkuje....kurs mamie Jeffa oddalam, dzisiaj sprobowalam na kilka minut zejsc na dol i sprawdzic czy sie poprawilo. gdzie tam, przy wynurzaniu bol sie zaczyna i trzyma dlugo po nurkowaniu....... paskuda straszna...bede czekac kolejne kilka dni zatem.....


chyba tylko lobotomia...




piątek, 15 listopada 2013

DON JULIO


Melduje sie na pierwszej stacji drogi plazowej Don Jullio.

Stacja druga, arka Don Julio, Marcin polewa.


I kolejna....kuszenie Magdaleny......

piątek, 8 listopada 2013

stworzenie adama


I udalo sie wcale nie szybciej niz Aniolowi......tydzien ciezkiej pracy.....1500 elemencikow. Musialam sie pospieszyc aby stol zwolnic zanim goscie przyjada/////a juz byl kryzys.

czwartek, 7 listopada 2013


Dni leca, dobrze byc znowu w wodzie. 2 dni na rozgrzewke, potem dzien pracy, 2 dni asysty z Jeffem i Jerome czyli 1000 minut pod woda w kilka niespelna tydzien.
W miedzyczasie naprawiamy auta, nie jest latwo ale juz jedno wczoraj wyjechalo z salonu.....jeszcze jeepa lozysko i cos tam jeszcze i mamy 2 graty na szosie. a wszystko przez nie przestrzeganie zasady zaszyj dziurke poki mala..... zamiast wymienic lozysko jak zaczelo tluc to poczekalismy az trzeba wymienic pol oski......egh, nauczka dla mnie na przyszlosc!

a w sobote nowi przybysze, Marcin z Magda. A pogoda tymczasem zimowa, robi sie ciemnawo juz po 16 cholercia.....nie wiem po co sie tu ten czas przestawia...o 6 rano jasno, a o 17 noc.....

piątek, 1 listopada 2013

HALOWEEN


dzielo Tadka na temat HALOWEEN..... lada dzien popstrykam tutejsze! Miej to z dynki, pamietacie Ekovegancje?

w wodzie

i pierwszy dzin pod woda. torszke czulam sie jak bojka w mega wyschnetym neoprenie i 100 obiadkach, ktore wciaz w srodku zalegaja chyba. ale sezon rozpoczety.
i piekna fotka na Haloween!