środa, 30 października 2013

po powrocie

Na dzien dobry kilka usterek, brat jeffa zaopiekowal sie slabo pojazdami, jeden 3 tyg w warsztacie bez naprawy a drugi sie rzekomo popsul wczoraj.....tym samym jezdzimy taxi.
w domu cisza i spokoj, grzybkiem troszke pachnie tu i owdzie, padalo miniony tydzien. ale za to kiciak zdrowy i urosniety, Zotz przeszczesliwa, na zabiedzona tez nie wyglada. Kwiaty pod domem, swiezo zasadzone przed wyjazdem, rozkwitly na potege, orchide aystrzelily do gory kwiatami, a za oknem/krata ponad 30 stopni. A w domu czysto jak przed wyjazdem!

Podroz byla dluga, nasz MEGABUS z Londynu do Manchesteru zamiast 4 obiecanych wlokl sie 6 godzin, troszke stresu sie wkradlo czy zdazymy. Pan kierowca, zmieniony, aresztowany w czasie trasy, 100 usterek i napraw i angielski humor przez mikrofon mowiacy, ze mamy problemy ale bedzie dobrze....czas dojazdu sie odwlekal ale dojechalismy na czas, a nawet przed czasem.
Lotnisko w Manchesterze opetane jakas antyterrosrystyczna choroba, sprawdzali i sprawdzali, ale mielismy 3 godziny i spinki czasowej nie bylo.....ale 2 mogloby byc na styk.
A potem dlugi dlugi lot....w ta strone leci sie pod wiatr chyba, dluzej....a Thomas Cook bez dodatkowego dolara nie poda wody, kawy i winka. Ale obiad byl, i sniadanie....a i lody w ciagu loty. Obudzili mi i wreczyli loda....nie chcialo sie jesc....ale Jeff zjadl, a ja jego mus czekoladowy.

A teraz, w pierwszy dzien pobudka o 5, bo spac sie juz nie chce i zabralam sie za sprawy najwazniejsze czyli przedluzenie mojego meksakynskiego pobytu i pozwolenia na prace. Dzisiaj sie nie udalo zlozyc dokumentow, okazalo sie, ze z gory trzeba placic, ale jutro mam nadzieje zepne wszystko i bedzie spokoj na kolejny rok. Wszystkie papiery po dzisiejeszych korektach wydaja sie gotowe. Ale zobaczymy jutro.

Przelecialam po naszymch zdjeciach, 1350 ujec...czyli po staremu jakies 40 rolek filmu....tysiace wspomnien, brzuch pelny, wpaniale wakacje|! Dziekuje Wam kochani za przyjecie wielkie i troske! Przyjedzcie a sie odwdziecze!


wtorek, 29 października 2013

i dojechalismy. i dziekuje wszystkim co do tego powrotu, jak i pobytu, sie przyczynili. bylo super fajnie. teraz tylko pozostaje wspominac i przestawic zegar biologiczny na dzien w czasie nocy.

niedziela, 27 października 2013

Londynskie szalenstwo w 24 h

no to ostatni etap. londyn I London eye zaliczone, po raz pierwszy, Roksanka nam fundnela.
zawsze w londynie serce roscie, nie wiem czemu, wiele sentymentow, cos w srodku sie otwiera!




jutro na wieczor do manchasteru I koniec tego.

piątek, 18 października 2013

nie ma kiedy skrobnac, szkoda czasu znaczy sie. zdjecia sie produkuja, bedzie fotorelacja, od wczoraj panoramicznie, w prezencie imieninowym......wielkie dziekuje za to! zawsze marzylam o tej funkcji....
I teraz przy kolejnym aparaciku koguciku to mam!


niedziela, 13 października 2013

wczoraj w lesie, dzisiaj bardziej w miescie. oslo szokuje cenami. piwko przy zachodzie slonca 20 dolcow..... drugiego sie juz nie chce.
jeszcze tylko kraba z kamczatki musimy sprobowac i wracamy.

sobota, 12 października 2013

i jestesmy w trasie......polska, czechy, norwegia.
slonce za oknem w oslo swieci, rozgzalo sie do 9 stopni...ruszamy!

poniedziałek, 7 października 2013


piekne krajobrazy, wysmietite wino i golonka nie do przejedzenia

sobota, 5 października 2013



i zaczelo sie...bruksela na sniadanie, niemcy na obiad. podroz bez problemow.

wtorek, 1 października 2013

panika wyjazdowa

i zaczelam rozpisywac dni na osoby, miejsca i odloty...ojej, i okazuje sie, ze nasze 25 dni to za malo!
jak my to zrobimy????
czy bedzie czas na relaks przeed kominkiem?