i leci sobie plukaneczka z prawej do lewej, z lewj do prawej. chyba ma sie ku dobremu, ale do wody jeszcze nie weszlam.sprawdze za kilka dni co wglowie piszczy.
wrocilam sie w czasie po blogu, porownalam ostatnie 3 listopady, ale histrorie, jak to sie inaczej czyta. szczegolnie wlasne pioro pisane w emocjach na goraco....teraz juz polowy nie pamietam, poza mrozaca krew w zylach historie wylotu do kostartki. To byl dzien.
wielka szkoda by byla gdyby ten kawal historii zaginal w necie....czy to mozna jakos zarchiwizowac? i wiecej zdjec trzeba mu, dobrze sie to oglada po latach. a zatem obiecuje poprawe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz