niedziela, 24 listopada 2013

NITHYA KRIYAS

dzis zabralam sie za swiateczne pozadki...przy gosciach nie wypadalo, to znaczy wypadalo aby bylo czysto ale ze szmata na mokro nie wypadalo....
i w pospiechu zakupilam plyn czyszczacy o zapachu....uwaga" dziecka. w tym meksyku to maja fantazje!
dla wszystkich zainteresowanych jak pachnie teraz w lazience to spiesze z wyjasnienim...pachnie maluchem, takim wykapanym i naoliwionym...cale szczesie, ze zapach dziecka to nie obesrana pielucha.

do porannych rytualow dozucilam ssanie oleju....tak takiego zwyklego slonecznikowego. zuje sie tego lyzeczke na czczo i po 20 min wypluwa....w piatej minucie troszke sie zmienia konsystencja i  zaczyna rosnac w ustach, pojawia sie nadmiar sliny, ktora wypluc mozna dopiero po 20 min. nie mniej nie wiecej...jak za krotko sie zuje to zucie nie uwolni odpowiednich enzymow zucia, a jak za dlugo to toksyny wracaja na swoje miejsca i zucie na nic.
To taka prastara technika indyjska...wierze, ze detoxykuje zatoki, nos i gardlo, przy okazji krwata zawiaze i usunie ciaze. Technika nazywa sie NITHYA KRIYAS.
A zatem wspanialy to czas aby sobie wyjsc z psem na spacer...byleby tylko nikt nie zaczepil i nie zagadal....bo wtedy biala piana sie ulewa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz