sobota, 11 maja 2013

dorado

wczoraj byl dzien meksykanskich matek, kutro tych w Ameryce wiec kolejna okazja do grillowania  za domem. Jeff lubi takie jedzenie, wiec zwykle to on przygotowuje wszystko, od ognia po miesiwo. dzisiaj na wpol wegetariansko, dostalismy spory kawal mahi mahi, czyli dorado....taka piekna duza kolorowa, cholera, ryba.
do dorado fura warzywek i surowka z czerwonej kapusty, pasuje czy nie, ale ja zrobilam jako polski akcent wieczoru. i bedziemy zegnac sie z mama Shaleh, bo leci jutro do Stanow pozalatwiac tone spraw.
aby cokolwiek w USA zdzialac trzeba miec prawo jazdy, bez niego ni rusz. A prawo jazdy w USA jest tylko na 4 lata i jak sie go nie odnowi, to przepada. wiec od nowa pani mama musi zdac egzamin, co stresuja ja, bo kilka lat temu w Oklahomie nie zdala.....chociaz jest kierowca od x lat. sa takie niuanse miedzystanowe, ze dala ciala na znaku STOP, bo w Teksasie nie trzeba sie zatrzymywac calkowicie, a w Oklahomie trzeba.
I jak sie juz ma takie prawko to mozna wtedy ruszyc np. otworzyc sobie konto w banku, a potem postarac sie o to aby na to konto wplywala zasluzona emerytura. i takie tam sprawuchy.

dzisiaj tak goraco, ze jeffowi to wspolczuje bliskosci grilla.......ale twardy jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz