czwartek, 7 lipca 2016

trawers dzien drugi

drugie podejscie do trawersu zakonczylo sie sukcesem.
plan byl taki aby poplynac na twinie ze stagem czyli 3 butle, rozpoczynajac od strony glebszej PIT. jako, ze chcialam nakrecic krotki filmik kamerka gopro wzielam kask nurkowy z mocowanie z przodu na gopro. i tu odkrylam, ze kask i twin z manifoldem i 3 zaworami z tylu glowy jest potwornie niewygodny. nie da sie odchylic glowy a jak nie da sie odchylic glowy to albo trim (pozycja horyzontalna) jest do bani albo widzi sie tylko podloge.
nic to, jakos znalazlam rozwiazanie, tymczasowe na to nurkowanie.
idea kasku byla swietna, tylko, ze w momencie wskoczenia do wody kamerka odpiela sie z kasku i pieknie zatonela, do dna jest 35 m. z ambitnym planem nurkowym trawersu gdzie kazda atmosfera gazu jest wazna szukanie kamerki na glebokosci 30 metrow jest srednim startem. dalam sobie max 15 min na szukanie. nie znalezlismy kamerki. wiec musialam sie meczyc w kasku cale nurkowanie, a i tak byl nie potrzebny. mial byc jedynie statywem dla gopro. dobra lekcja.
troszke musielismy uderzyc z pletwy czyli dodac speeda aby plan mogl byc zrealizowany. w 73 minucie doplynelismy do naszego markera czyli przelomowego punktu trawersu. i stamtad juz "spacerkiem" do wyjscia w dos ojos. w sumie na trasie sa 3 krzyzowki, 2 mielismy znawigowane a trzecia to pionowa poreczowka na powierzchnie cenotu Tikim Chi wiec ominiecie nawigacji w wodzie otwartej jest ok.

trawers skonczylismy w 165 minucie. potem nastapil kolejny trawers przez las po samochod. hehe, i to bylo interesujace doswiadczenie.  nie bylo z kim podjechac, ruch w strone Pitu po 13 byl slaby wiec musialm ruszyc na piechote. w obsikanej piance 7 mm i neoprenowych butach czyli odziana w gume ruszylam na 45 minutowy spacer. dodam tylko, ze chmur i deszczu tego popoludnia nie bylo. oj, cieplutko bylo i pic sie chcialo. ale doszlam, wypilam wspanialy soczek marchewkowy z przenosnej lodowki i autem pojechalam do Dos Ojos po Mariano i nasz sprzet.

Przygody jednak nie byl to koniec. Postanowilismy wrocic z resztka gazu do PITu i poszukac kamerki. Po nas weszlo kilka grup i nikt nie zameldowal znalezienia gopro wiec szanse byly. i  tak w 5 minucie Mariano wypatrzyl zawieszona na krawedzi skaly kamerke. dokladnie wtedy spadl kamien z serca, bo kamerka Jeffa a w niej bateria i karta pozyczona chwilowo od Billa.  Dzien pelen sukcesow zatem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz