czwartek, 29 października 2015

nie byloby jesieni bez polezenia w lozeczku. tak, tak, w tropikach tez sie choruje.
poczatkow nie wiedzialam co mi jest, jakas chrypa, kaszel i drapanie w gardle, ale w niedziele jak nie moglam zatamowac kichania i smarkania juz wiedzialam, ze to klasyczne przeziebienie. tona czosnku, imbiru, cytryny, miodu i siodme poty.  dzisiaj jest lepiej.

i cale szczesie, bo organizujemy wieczorem przyjecie nispodzianke dla znojomego z okazji 30stych urodzin. wiec musze zagrabic liscie w ogrodzi, nadmuchac balony i takie tam.....
w lodowce nie ma miejsca na nic wiecej tylko piwo, a w kuble marynuje sie w teksanskiej super zaprawie x kg kurczakowych nozek.

nasz nowy kociak juz zniknal...Pipi wczoraj wyszla i nie wrocila.....sa jeszcze szanse.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz