sobota, 7 marca 2015

5 rok w Meksie leci...do przodu na maksa, bez opamietania, czterdziestka na karku wisi juz prawie....hehehe, a tu pelen relaks. dobre zdrowie, dobre samopoczucie, ni ema co narzekac.
obnurkowuje teraz grupe Wroclawian, Bogusie, Andrzeja i Jarka...wesolo jest.  ucze sie powiedzonek nurkowych z wrocka, ze instructor to dealer a gadety nurkowe to majonez. bylo wiec dzisiaj nieco "przedszkola ale bez majonezu bo dealer twardy".

Zosia! Kupilam juz koszulke na probe biala w fasonie na probny wydruk nietoperza. czeka w bielizniarce. jest biala i nie ma rekawow,  i czeka na farbe, bo terminy gonia i koniecznosc wreczenie koszulek druzynom jest pilna.... ach, chcialoby sie miec talent plastyczny w reku i maznac od niechcenia cos genialnego...ale niestety, talent wciaz gleboko ukryty ale wrazliwosc plastyczna i wymagania przeogromne.

dzisiaj nasz Emilek mial w nocy odwiedziny. Przyszla czarna puma i obsikala cala werande robiac przy tym tyle szumu, ze musialam interweniowac. poza tym maly rosnie....pomimo, ze kupilam mu rozne zabawki, najlepiej lubi bawic sie bateryjka, fajnie sie odbija od szklanej sciany. poza tym lubi szynke z piersi indyka i ugniatac o poranku.

a psy jak byly cztery tak sa cztery......radosnie witajace o poranku, chyba zrobie filmik jak to wyglada bo to niezly teatr. obiecuje!


1 komentarz: