piątek, 20 lutego 2015

nie ma latwo. wczoraj czekalam na jeffa az kupi nam baniaczek wody na goraca cytryne z imbirem i miodem......ale okazalo sie, juz pozno, jak woda juz byla, ze nie ma reszty. dzisiaj zakupilam co trzeba ale za to kot sie schowal przed psem do kuchenki i nie dalo sie nic ugotowac.
Kociak jak tylko zobaczyl futro psa rozpoczal natychmiastowa ewakuacje i wcisnal sie pomiedzy palniki gazowe na tylach kuchenki......siedzial twardo pare godzin.

w koncu kolo 13 udalo mi sie napic goracej herbatki. najadlam sie tez czosnku i w takiej aurze jade na lotnisko odebrac bagaz nurkowy przyszlych nurkow.  takie uroki doroslego zycia. jest choroba ale sa obowiazki.

Sunia juz ma sie nieco lepiej, pojawil sie tez dom adopcyjny dla D'Artagniana.....az mnie scisknelo w srodku jak on to zniesie. On taki zakochany w Sunii.... ale zobaczymy jak to bedzie.....

Kociak zalatwil sie do kuwety, hurra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz