sobota, 21 lutego 2015

matka Polka

wzielam 2 dni na podreperowanie zdrowia.
ale nie byly takie znowu wolne.
wczoraj troszke spokojniej, ale i tak musialam sie wybrac w dluga podroz do Cancun. Za darmo tam nie pojechala, wiec narzekac nie moge.

dzisiaj rano zawiozlam auto do mechanika, potem sprzatnelam dol wewnatrz i zewnatrz, co po ostatnich wykopkach drogowych jest wielkim wyczynem, bo kurzy sie po 5 minutach od wytarcia. potem wyzbieralam jakies 5 kilo psich kup z ogrodu, zrobilam pranie owczesniej naprawiajac pralke....potem spakowalam sprzet nurkow na jutro, sprzatnelam pietro nasze mieszkalne, zrobilam zakupy i ugotowalam obiad, ktory czeka w piekarniku, wypralam 4 psy i jednego kota, a ten wyjatkowo tego nie lubi, pozmywalam wszystkie naczynia, nawet te swiezo nabrudzone, poskladalam pranie, ktore prosilo sie o poskladanie kilka dni, poukladalam ubrania na polkach sobie i jeffowi, zabralam Sunie na kontrole do weta,  i teraz czuje sie, ze tak wyglada kazdy normalny dzien Matki Polki.

Bo faceci jak maja wolne, to jakby mieli 40 stopniowa goraczke, nie zawsze ale najczesciej. nie wiadomo co robia caly dzien, a mi wydaje sie, ze zrobienie kupy bylo ich najwiekszym wysilkiem dnia. juz na przetarcie szczotka muszli nie starcza im sil.

Jutro wracam do wody, mam nadzieje, ze 4 dni nurkowe jakos sie udadza. Ze zatoki sa ok i da sie mile spedzic dzien. Chciaz niestety w chorobie trudno czerpac przyjemnosc z bycia mokrym... ale w biurze z katerem tez nie jest fajnie, ani nikomu innemu. taka specyfika zawodu.....
ubiore sie podwojnie cieplo!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz