piątek, 28 listopada 2014

swieto dziekczynienia

Amerykanskie Thanksgiving mielismy wczoraj. Tym razem bez indyka ale z wielka karmelizowana szynka, tak dla odmiany. Ale prawdziwym przebojem byl Key lime pie czyli tarta limonkowa. Pochlonelam 2 kawalki i jeszcze Jeffa polowke.
Prezentow generalnie sie nie rozdaje ale mama Jeffa zjawila sie z calym workiem roznych mniej lub bardziej uzytecznych gadzetow. Wszystko po smierci Anie (przyjaciolka mamy Jeffa, ktora jakies 3 tygodnie temu niestety w czasie kolejnej operacji biodra nie dala rady i usunela sie z tego swiata, fajna babka z niej byla), zostalo wystawione za drzwi przez jej siostrzenice. A zatem dostalismy maszyne do szycia wielkosci mlynka do kawy, wczoraj juz wyprobowalam. Uszylam psom kocyki, takie futerkowe na zime. Fajna zabawa, jak zabawka dla dzieci ale szyje.

Dostalismy tez kolejna sokowirowke, ale tej damy na razie spokoj......nasza stara jeszcze czalkiem dobrze cisnie. Jeff dostal buty na zaglowke, w ktorych nie da sie poslizgnac a zatem i ciezko sie w nich chodzi po kafelkowej podlodze. tepe jak nasz szczeniak.
a ja dostalam ubranko "po domu" w rozmiarze Annie czyli XXL. dziekujemy dziekszynnie.

A dzisiaj w koncu dzien wolny, Jeff nurkuje. Mialam praktycznie 3 tygodnie kursow i nurkowan pokursowych. Dobra passa, wszystko last minute ale zmeczylam sie i dzisiaj z przyjemnoscia zostalam w domu. Moze ktos bedzie na skajpie? Na sucho.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz