czwartek, 8 sierpnia 2013

Meksyk jak z folderu? nie zawsze....
na naszej dzielni chyba zastrajowaly sluzby oszyszczania miasta.....smiecie kipia na 40 stopniowym sloncu od kilku dni....psy roznosza gdzie sie da pieluchy i wszelkie organiczne odpadki. Pieluchy nazywamy tutaj z Jeffem przysmakiem psim burrito....Zotz ma zakaz ale z pozadaniem patrzy w ich strone.
Chyba doczekamy sie jakiej epidemii....robale sie wija szybko. wstretny temat, przepraszam.

a ostatnie dni w wielkim wirze, nastapil jakis kulminacyjny punt szczytu sezonu. nawet jeff podjal sie nurkowania w morzu aby mi pomoc. w tygodniu 3 kursy owd, mocno laczone, nurkowania nocne, morze, cenoty.....dobry biznes, udalo nam sie zarobic ponad 3 tys w tydzien, to chyba rekord tutejszy.
ale teraz kalendarz pusty, bardziej bedzie towarzysko chyba. 12 przylatuje Roksana, 17 jeffa przyjaciolka Molly z rodzina.  Bedzie gitesowo! MOlly to babka w deche, dusza dla kazdego, wspaniala osobowosc, poznalam w zeszlym roku. jej maz przezabawny, a dzieciako w zeszlym roku nie bylo, wiec nie znam.
jeff cieszy sie bardzo a tych odwiedzin, niestey caly ten ich czas ma kurs i bedzie pracowal ostro od rana do poznego poludnia...no ale nie ma co narzekac. Europa czeka!

1 komentarz:

  1. Może w Meksyku też jakaś nowa ustawa śmieciowa weszła w życie. Heh. ;-)

    OdpowiedzUsuń