środa, 12 września 2012

uff, pierwsza tona jablek za mna. i poranna kawa.....
zahaczylam sie w miejscowosci Ossojos, tuz na granicy z USA, widze flage. na razie probuje rozpoznac teren, ale tutaj warunki bytu slabe. 2 dni w namiocie, a noce zimne. Chyba jednak przeniose sie za 2 dni do Cawston. Skoncze tylko zniwa jablek u davida...
na foto spiaca indianka, tak sie nazywaja te gory w tle, popatrzcie, lezy z brzuchem ciezarnym ...


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz