środa, 15 sierpnia 2012

udalo nam sie dzisiaj zakonczyc kurs owd, pohuraganowa aura nam nie sprzyjala i moralne rozterki zwiazkowe richego i roxany rowniez, ale po 8 dniach koniec. to byl jeden z trudniejszych kursow, oboje potrzebowali nieco wiecej czasu na wyczucie plywalnosci. teraz, uff, kumaja.
wczoraj tez skonczylam inny kurs, advanca z karla, z nia tez mialam niezle przygody, ale raczej sprzetowe niz te z serii nauki podwodnej.
po raz pierwszy przytrafil mi sie full free flow z automatu, nie do opanowania. pozyczylam jeffa automaty, bo moje pozakrecane na sidemounta, a jego Poseidon mocno juz wyrobiony, prosi sie o serwis....i tu wlasnie zawiodl, a jak Poseidon ma free flow to mocny jest na maxa. Aby bylo trudniej zdarzylo sie to w trakcie dzielenia sie powietrzem na szkoleniu kursowym, wiec cizko mi bylo tym bardziej, ze moj drugi automat byl w uzyciu przez studentke. ale zycie, dobrze, ze sie tak zdarzylo i dla niej i dla mnie. tylko takie doswiadczenia ucza prawidlowych odruchow pod woda. sytuacja nie grozna, do opanowania, wszystko na safety stopie i wystrzeliwaniu bojki, a wiec wszystkie 4 rece zajete.
wczoraj tez w morzu bylismy....po huragania rafy piachem przysypane, widocznosc slaba ale za to temperatura wymarzona, 31. dobrze tak czasem poczuc wiatr lodki i sol na skorze.

1 komentarz:

  1. Ja dopiero będę zaczynać kurs owd. Chłonę więc wszystko co piszesz :)

    OdpowiedzUsuń