wtorek, 1 listopada 2011

szalony Haloween

wczoraj odbylo sie huczne wampirze party.  kostiumowo prawie kazdy dal rade.
my po wyjatkowym maratonie nurkowym zaczelismy saczyc Long Island Ice Tea i tak przy drugim napelnieniu jakis wampir wyssal ze mnie cala krew. zlozylam sie na krzesle i nakrylam recznikiem udajac ducha. nie chcieli sie ze mna bawic w duchy i Pete jak heros zaniosl mnie na rekach do domu. Tym samym nawet nie zajrzalam na bal - polozylam sie spac super wczesnie, ale nie pomoglo to w dzisiejszym samopoczuciu. Dzien zaczelismy o 7 rano, 3 lodzie, moja na szczescie o 11 wiec mialam ciut wiecej czasu na pozbieranie sie. glowa boli, wydaje sie jakby ciezsza, nawet pod woda dawala znaki. ufffff, pod wieczor zmusilam sie do klina ale nie wszedl jak trzeba, nie zabral bolu glowy. teraz tylko marzymy sobie wspolnie aby dzien pracy sie skonczyl i wtedy pojdziemy na spoczynek.
na foto moj kostium, nie wiem tylko co to bylo...Czerwony Wampirek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz