niedziela, 9 października 2011


skonczylam wczoraj najciezszy kurs.......ufff, 5 dni zamiast 3, teoria przez 6 dni aby pchnac egzamin koncowy, ktory musialam mocno naciagnac, bo samolot odlatywal.....dla niektorych fizyka nurkowa to czarna magia, podobnie jak dla mnie geometria w podstawowce.
wszystko skonczylo sie jednak sympatycznym rekordowym napiwkiem. 100 dolarow! tym samym w pelni splacilam nowy komputer nurkowy, ktory wczoraj odebralam od Kenta. jest piekny i pokazuje metry i stopy, farenhaity i celcjusze.....to takie mile tutaj, gdzie trzeba byc imperial i metric. nie musze sie juz glowic strasznie. dobra funkcja. poza tym miesci 3 gazy, kompas i takie tam drobiazgi. qrde, fajna zabawka, Jeff mi doradzil.
Moj ulubiony Kent wrocil.....jak milo go zobaczyc, dobra wibracja miedzy nami. jeszcze na rozruchu jest, musi sie wdrozyc w sprawy po 3 miesiacach przerwy, ale lada dzien mozemy wrocic do rytualaly popijania wina i gapienia sie na gwiazdy  i droge mleczna, ktora jest wyjatkowo widoczna na Zwrotniku Raka.

Na foto jeden z naszych poteznych gruperow. Sa wielkie, spokojnie kraza, otwieraja wielkie paszcze i daja sie glaskac. czego moze chciec wiecej nurek?......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz