środa, 31 sierpnia 2011

dni sa dlugie a lata mijaja szybko

po wielu przeciwnosciach losu udalo mi sie nabyc bilet powrotny do San Jose Cabo za jedyne 178 dolarow. To chyba los rzucal celowo klody pod nogi aby w koncowym etapie zaoszczedzic wiele zielonych.
wracam 17 wrzesnia, nieco pozniej niz planowalam ale za to za jaka cene!

Wczoraj Jeff ugotowal obiad, dobry byl. Duzo zielonego w nim bylo i jedyne slowo ktore do tej pory sie nauczyl czyli KURCZAK.
Nauka polskiego jest powolna, Zotz juz wie ze piszczaca zabawka to lisek i rozumie co znaczy przyniesc liska. Jeff wie tylko co to na zdrowie i kurczak.




Pod wplywem czytanej ksiazki projekt szczesie zaprowadzilam notatki dobowe, gdzie wpisuje 3 rzeczy, za ktore jestem wdzieczna tego dnia. nie bede ich publikowac, ale dobrze robia w glowie.
zapragnelam tez czytac literature piekna, ktorej tu nie mam. czy jest ona online? czy kupienie sobie ebooka czy jak mu tam jest wyjsciem, czy literatura bedzie po polskiemu? prosze o rade bardziej rozwinietych uzytkownikow.
Projekt szczesie mnie nieco denerwuje, z uwagi na ogromna roznice charakterow z autorka, ale raz na jakis czas odczytuje cos bardzo interesujacego. Wczoraj czytalam o przyjazni i kontaktach miedzyludzkich. Wczesniej rozmawialam z Zoska, juz od tak wielu miesiecy nie gadalysmy do mikrofonow. Mocne to wiezy. Dziekuje za Zosie w notesiku.....
wieczorem sluchalam Milsa Davisa (Porgy & Bess), ale wszystko razem sie nostalgiczne zrobilo.

1 komentarz: