czwartek, 1 września 2011

A SIO!


druga wizyta u pana Alfreda juz inna. tuz po znieczuleniu nastapila polgodzinna awaria pradu. cale tulum najpierw zalalo sie wielkim deszczem a potem powoli pograzylo w ciemnosci. wytrwalam jednak, znieczulenie jeszcze trzymalo. zabieg nieco dluzszy, niby poszlam za zasada zaszyj dziurke poki mala, ale ta okazala sie gleboka, ze Alfredo wisial nade mna prawie 2 godziny. jak nie bylo swiatla rozmawialismy o zyciu w meksyku i stosunku do Gringos, Pradze i oddychaniu pod woda.
Czekajac na dzialanie znieczulenia gapilam sie w sufit, nieruchomo jak pacjent posluszny. Zaczelam sobie wyobrazac jakie to szczescie, ze tylko musze tak kilkanascie minut i jak obrzydliwie do znudzenia musi byc ogladanie sufitu jak sie lezy w lozku w chorobie na wieki. jak w tym filmie o motylu....widzi sie wtedy kazdy detal sufitu, ze lampa nie domocowana, ze maly zaciek gdzies w rogu, ze pajak......i gdzie on mnie ciagnie?
Qrde, dobrze byc zdrowym. Zapisalam w notesiku rzecz jasna, jako punkt naczelny wdziecznosci.

wczoraj bylo bardzo deszczowo, nie chcialo przestac. dzisiaj przyszedl pan aby ogadac okolice domu czy aby nie powstala wylegarnia komarow, co denge roznosza pozniej. Posypal kilka miejsc proszkeim magicznym A sio! Dengi juz nie chcemy!

na foto Zots Nietoperz. Pies okazuje sie rzadkiej rasy malinois (to po polsku).
Odkrylam tez ciekawy blog o tym co w Polsce, na blogspocie - hiperrealizm sie nazywa. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz