środa, 18 maja 2011

czas meduz

Po hiszpansku meksykansku mowi sie agua mala, a po naszemu meduzy parzace jak diabli. Fachowo zeglarz portugalski. Woda zrobila sie mila i ciepla i pojawiaja sie w roznych miejscach malutkie meduzy z dlugimi parzydelkami, ktore pieknie oplataja sie wokol szyji, nog i rak. Po kilku godzinach bol ustaje, ale nie ma za bardzo remedium na nie i nie wiele mozna ulzyc cierpiacemu. Wczoraj wszystkich nas oplotly, dzisiaj tylko jednego snoorka. Ja tez dostalam po lapach. Huhu! Pali jak jakas gigantyczna pokrzywa.
A na ladzie tez pojawiaja sie dziwactwa letnie. Grzechotniki, skorpiony i pajaki. Bruce padl ofiara czegos, chyba pajaka, noga mu spuchla jak sloniowi, a przy Bruca wadze czyli 150 kg na moje oko, i niewydolnym metabolizmie, skonczylo sie szpitalem na 24 h. Bruce kontynuuje jednak swoj styl zycia, czyli bez wody, warzyw i owocow, wiec ciezko mu sie wydzwignac z tego. Juz wraca do siebie, ale zajelo mu to prawie 2 tygodnie.
A zatem wytrzepuje dokladnie ubrania rano, patrze pod poduszke i pod lozko i staje sie coraz to bardziej podejrzliwa. Widzialam jednego grzechotnika w ogrodzie, piekny byl, ale nie grzechotal....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz