sobota, 19 lutego 2011

Punta Sur



Piekny dzien to byl. Odbylam wycieczke na drugi koniec wyspy tzw. Punta Sur. Tam konczy sie Meksyk i krzyzuje kilka pradow, morze wzburzone, pieni sie potwornie.
Zabralam ABC, wyczulam bezpieczne miejsce do snurkowania i plynelam sobie ogladajac co popadnie. Widzialam dziwna plaszczke, jak kula, zwykle sa plaskie.
I ogromne papugoryby, tak wielkie jak Tofik.
Byl tez czas na kontemplacje sztuki, bowiem na Punta Sur poustawiano rozne rzezby o dziwnych tutulach i ksztaltach. Myslalam, ze cos bardziej ciekawego, a to takie tam zelastwo z calego swiata pozbierane bez wyraznego znaczenia dla takiego odbiorcy sztuki jak ja. Moze trzeba sie bardziej znac.....
Wygrzewalam sie caly dzien to na piasku to na skalach otoczona legwanami. Niektore okazy wielgasne, nie boja sie. Blyszcza im luski w sloncu, kolorki i wzory przerozne, dominuja zielonawe i czarno-biale.


na zakonczenie dnia dobre info. Dostalam prace na Morzu Korteza. Przenosze sie zatem na Polwysep Kalifornijski, hurra, ale fajnie! Zaczynam 11 marca.
Na koniec pobytu na Yukatanie postaram sie zrobic kurs jaskiniowy w cenotach, potem moze byc trudno powrocic, a nurki w cenotach to strasznie fajna sprawa. mam nadzieje, ze beda jakies fotosy.

PS. Google ma dzisiaj najpiekniejsze logo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz