piątek, 24 grudnia 2010

wigilia

i to juz....swieta. a na calej wyspie kleska polaczen telefonicznych i internetowych. kabel na palmie kokosowej sie urwal i caly system padl. nie mozna zadzwonic, zyczen zlozyc osobiscie. bede sie jednak starala z komorki dodzwonic jakos...moze sie uda....jesli nie sciskam bardzo mocno wszystkich ukochanych w rodzinie i poza. Wy tam krapia, ja homara, taka tradycja.
Szukam wlasnie prezentow, choiniki nie mamy ale wiara w swietego Mikolaja obecna.

Dzisiaj szef piecze wielki udziec swinski na wieczorna kolacje, wszyscy tez sie odgrazaja, ze Boze Narodzenie to wielkie pijanstwo. Zobaczymy jak to sie potoczy, we mnie wiecej zadumy niz hurraoptymizmu.
Tym czasem, bez sniegu i atmosfery przenosze sie myslami do domu, bo tam na pewno fajsko i rodzinnie. Sciskam mocno!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz