i dojechaly slodkosci, paczki, chorizo, zoladkowa, gumy i czekoladowe dolary......zyczena w kopercie z lezka w oku i wiele radosi z tym zwiazanych. zajadamy wszystko po koleji jak idzie, szynka z czekolada, zurek z torebki....
bardzo milo sie zrobilo. rodzice Pablo bladzi jak trupy w porownaniu z lokalnym odcieniem, ale maja kilka dni za nabranie zlotawego odcienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz