sobota, 25 grudnia 2010

pierwszy dzien swiat

dolozylam wszelkich staran aby polaczyc sie telefonicznie, nikt z was nie odebral, ni mama ni tata ni siostra jedyna. pozostawilam slad na automacie......

wigilia z szefem, pieczony udziec wyborny, zoladkowa gorzka i zupa z borowikow smakowala chyba jeszcze lepiej.......oplatek zjedzony. swiata tutaj czy nawet z Hiszpanami bardzo inne. mniej rodzinne, nie ma zyczen i prezentow. wieczorem wszyscy wyszli na ulice lub przed domy i halasowali do pozna. na zakonczenie spedzilam bardzo szczery wieczor z Monchesta, moim pierwszym znajomym z wyspy, troche sie nostalgicznie zrobilo na koniec i lezka w oku zakrecila.
Pogoda kompletnie zawiodla, wieje i pada od 3 dni, wyspa pelna turystow, ktorzy nie wiedza co ze soba zrobic na karaibskim wybrzezu kiedy slonca brak. Nurkowac sie nie chce, odpadlo nam duzo okazji i kursow, bo fale wywracaja wnetrznosci i ludzie choruja ostro na lodce.

Postanowilismy z Pablo wyjechac na poczatku stycznia. czyli pozostaly nam jakies 2 tygodnie na wyspie. Przenosimy sie do Meksyku, na poczatek do Tulum, gdzie Krzysiek i Kelly, mozemy sie u nich zatrzymac, maja duzy dom i pomoga w poszukiwaniach pracy. Ruszamy autobusem przez Guatemale i Honduras. Zatrzymamy sie po drodze na troche, Pablo chce skrzyzowac drogi z przyjacielem co w tym czasie podrozuje w tych rejonach. Do Meksyku dotrzemy pod koniec stycznia. I nowe zycie, mniej sterylne mysle, wiecej ludzi dookola, wiecej wolnosci towarzyskiej.
I bardzo mnie cieszy, ze Kelly i Krzycha znow usciskam, bo dobrze nam bylo razem w Egipcie, Jordanii i w Polsce na troszke.
Troche podekscytowania w tym wszystkim, szef nasz jeszcze nie wie, ale po tym jak zrobil nam scene, ze zadamy naszej zaleglej pensji, odechcialo nam sie dla niego pracowac. Wyspa tez sie po troszke wyeksploatowala. Teraz finansowo jestesmy zgodni, nie ma dlugow, ale niesmak pozostal.
Tym razem jednak bez palenia mostow, w normalnej atmosferze, po prostu ewolucja. jakby podsumowanie calego pobytu na BIG CORN ISLAND. Pozostawiam same dobre wspomnienia. No i komputer, aparat i takie tam....

Lada dzien Sylwester, nie wiem jak huczny tutaj. Dla nas bedzie to swoiste pozegnanie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz