czwartek, 28 października 2010


urodziny z arbuzem i wieloma atrakcjami. Wieczorne party przerodziło się w autorytatywną dyskusję u szefa. jest palantem. to fakt. DO tej pory miałam dużo cierpliwości i zawsze łagodziłam konflikty Pablo Chama. Teraz rozumem, że rozmowa ma tylko jeden kierunek, kiedy pan mówi. hehehe, ale wesoło było.
Monche dostał koszulkę z potliwej lyckry z numerem 2 DALLAS (ciekawe kto gra w kosza tam) i wypiliśmy sporo rumu. Rano ciężka pobudka, nurek zjawił się na godzinę przed otwarciem. Trzeba było się podnieść. W wodzie czekał rekin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz