poniedziałek, 6 września 2010

zamykać puszkę pandory

Na sam koniec kolejna przygoda. Małe zakarzenie mojej morskiej rany. Dbałam o nią jak trzeba ale nie udało się ustrzec jej przed podłymi bakteriobusami. Wylazły chyba z puszki Pandory, która mi się tutaj przypadkowo otworzyła.
Zamykam już przygodę kostarykańską, nie jadę też na wschodnie wybrzeże. Zostaję do końca miesiąca w Nikaraguji.
Plan jest taki aby 3 dni spędzić z Baśką w Granadzie, a potem już sama pojadę na Corn Island.
Tutaj można poczytać i popatrzyć jak tam jest http://www.bigcornisland.com/photos.html
Biorę wszystko ze sobą, mam nadzieję nurkować. Słuchy chodzą, że pięknie tam pod wodą i na lądzie. I tanio, dużo taniej niż w Kostaryce. Budżet napięty więc może i na wolontariat się zgłoszę. Jest wiele miejsc, proponują w zamiast za pracę mieszkanie i pełny brzuch. Znajomi własnie załapali się na akcję malowania murali na Omepete. Sympatyczna przygoda. Jak więc nie uda się pracować przez 3 tygodnie jako instruktor będę czynić samo dobro. Aby karma podróży po Ameryce Środkowej się odmieniła.
Ponieważ musiałam załadować antybiotyk na infekcję aby nie skończyć z zakażeniem krwi, więc nie będzie pożegnalnego pijańskiego wieczorku. Będzie kawa i paluszki.

Odezwę się jak zasięg wifi pojawi się znowu na niebie.
Pura VIDA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz