wtorek, 14 września 2010

pszygoda ahoy


Nowy etap. Zaczęło się grubo.
Szybkie pożegnanie z Baśką u domu Jorge, bo odjeżdżałyśmy z różnych terminali. Czułam rodzaj ulgi, że będę niepodległa i sama przez jakiś czas. Czułam dreszczyk przygody.
Walizka ciężka jak sumienie mordercy, bez przesady 30 kg. Nawet super Mares tego nie przewidział i zaczyna się rwać. Z Granady pojechałam do stolicy, przysiadł się 87 letni dziadek, któremu zafundowałam przejazd, wymigując się tym samym od jałomużny, o którą prosił. W Managua młyn na maxa, musiałam się taryfą przedostać na drugi koniec miasta na inny dworzec. Z tego powodu lubie Polskę, jest zawsze jeden dworzec autobusowy, a nie 4. 5 dolarów, już nie do podziału, przypomniałam sobie szybko co znaczy i ile kosztuje podróżować samemu. Kupiłam bilet do Ramy, stamtąd już barką. Niespodziwanie dla mnie przejazd autobusem trwał 6 godzin. Patrzyłam na zmieniający się krajobraz, od wulkanicznego wyspowego na jeziorze Nicaragua, przez górzyste tereny środka aż do zmroku. Kolejne zaskoczenie, autobus wysadził nas tuż przy procie, gdzie z ogromną kobietą z Corn Island przesiadłyśmy się na barkę cargo, o której istnieniu nie wiedziałam. Byłam pewna, że o tej porze nie ma już transportu, co więcej że nie będzie go przez 3 dni. Tak mówił Lonely Planet, przewodnik podróżników obieżyświatów. Bez picia i jedzenia, ale na statku bez zbędnego czekania, ruszyliśmy z wielkim opóźnieniem w ciemność rzeki Rama, aż do ujścia do morza. Tam mętne brązowe wody Ramy wchłaniane są prze błękity Atlantyku. Grubsza pani nakarmiła mnie troszkę, rano na przystanku w Bluefields kupiłam gorące 3 tortille. Smakowe, ale z mąki. Innego wyboru nie było.
Noc na barce niespokojna, po 12 zatrzymaliśmy się aby załadowac kto wie ile ton piachu w workach. Tragało 2 chłopakó młodocianych, jeden ledwo dawał radę. Operacja trwała koło 2 godzin, musiałam wstać z hamaka, bo wadził na przejściu. Hamak był ciasny i niewygodny, musiałam się zmieścić z moimi kosztownościami, które przeklinałam dłuższy czas. Fajnie mieć komputer i aparat zawsze przy sobie. Szlag!
22 godziny drogi, z piachem, bagażami, bambusami, owocoami i 3 świniami, srającymi na przemian. Pasażerów było mało, to była barka typowo towarowa, ale nie dużych rozmiarów i kosztowało 300 cordobów, czyli 15 dolarów.
Jak dobrze było dotrzeć, pod koniec drogi mała atrakcja. Podróżny od świń złapał na żyłkę i sreberko od chipsów potężną barakudę. Tej wielkości pod wodą widziałam tylko raz. Zrobiłam kilka zdjęć, mam przecież aparat.
Wyszłam na suchy ląd, nie bujało, zachodziło słońce a walizka spowalniała poszukiwanie noclegu. Zostawiłam ją w gospodzie gdzie sprzedają sok z tamaryndowca i cacao (wypiłam to pierwsze) i ruszłyam szukać domu. W okolicach portu Gringo nie widać, więc centrum musi być gdzie indziej. Uznałam, że 8 dolarów to za dużo za noc i wpakowałam się w norki starego hostelu. Jedyne niemalże 4 dolary. Warunki spartańskie, ale jak ruszę jutro z wizytą do centrum nurkowego to postanowię gdzie mieszkam. Centra są rozrzucone po wyspie, nie ma sensu mieszkać za daleko. Pokój numer 6, tuż przy rodzinie co się tą zagrodą opiekuje. Smażyli frytki z bananów jak wypąpana zasiadłam do pisania. Zapach zemdlił mnie i nie poczułam już głodu więcej.Odpakowałam moskitierę, inaczej się nie da, jak dobrze że ja mam. Miejsce poraża ascetyzmem. Spryskałam się najmocniejszym ze środków owadobójczych, załadowałam do kontaktu wkładkę RAID i czekałam aż od pisania poczuję senność. I ONE wtedy zaczęły wyłazić. Ze wsząd, te których tak nie lubię, Wije bez nóg. Zaczęłam je masakrować i spryskiwać nieszczelności ścian i podłóg. Ale przy 20 strzelającym pełzającym straszydle zdałam sobie sprawę, że z nimi nie wygram, że muszę zgasić światło i wynieść się stąd jutro. Po chwili w moim pokoju byli juz oni wszyscy, wije, karaluchy, ćmy i gekony. Doborowe towarzystwo. Kolorowych snów.
A i żarówkę trzeba wykręcić palcami. Ałć.

1 komentarz:

  1. Właśnie w drodze do El Rama jestem i patrze po necie kto tu z Polaków ostatnio był - fajny wpis, pewnie i cały blog :)
    pozdrawiam
    Michał

    OdpowiedzUsuń