wtorek, 14 września 2010

Corn Island


Noc bez ugryzień. Nie było źle. Ruszyłąm w kurs po wyspie. Słońce bezlitosne, a czapka zagubiona. Muszę szybko coś zastępczego poszukać bo słońce tutaj jakby ostrzejsze.
Trafiłam na centrum nurkowe Nautilus. Szef z Guatemali, w cenrum pracuje tylko jeden instruktor, Hiszpan z Madrytu. Dogadaliśmy się wszyscy. Mam pokój służbowy, mieszkam razem z Pablo w urokliwym domku z ogródkiem, które w czasie dnia jest centrum nurkowym. Qrcze, fajny klimat. Czysto i nie ma pełzaków. Zostaję do końca września, mam pokój i lunch gratis i nurkuję za darmo, pomogę im w wodzie jak trzeba. Dobry układ, o takim ze spaniem nawet nie marzyłam. Que suerte! Nawet internet jest. Fiu fiu wifi.
Na dużej Corn Island jest jeden diveshop, na małej 2 i trzeci w drodze. Na razie zostaję tutaj, podoba się i wygląda bezpiecznie. Ale pojadę z ciekawości na małą Corn Island. Piszą o niej jak o raju backpakerskim.
Jutro mam 4 dsd czyli program dla tych co nigdy pod wodą nie byli. Jutro też wielki dzień w całym kraju. Dzień niepodległości, będzie fiesta.
Byłam popływać popo. Woda przy powierzchni prawie parzy. Nie wiem jak ryby to wytrzymują. Pięknie i inaczej niż dotychczas. Biały piasek i korale. BYłam tylko przy brzegu gdzie pangi parkują, więc dużo nie widziałam. Ale Morze Karaibskie w pierwszym kontakcie podoba się bardzo. Corn Island to bodaj 13 km lądu, kompletne odludzie i poza kilkoma barami i domami za wiele więcej tu nie ma. Prawdziwa amba cywilizacyjna. Ciekawe jak będę miała w głowie po 2 tygodniach. Pablo już wydaje się być dotknięy wyspiarskim szaleństwem.
na foto mięsny....:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz