sobota, 14 sierpnia 2010

Dzien na lodce, mialo go nie byc ale jest. Zabralam Roksane ale nogi nie zamoczyla. Jutro jedziemy na wycieczke poza Coco. Baska z nami, nie pracuje w niedziele, ja mam wolne. Tylko pensje odebrac. Jedziemy na slawne plaze Tamarindo, do mekki surferow. Jak turystki:)

Dzisiaj male party w domu, robie gulasz wolowy od kilku godzin. Przyjda znajomi i nurek z Brazylii, szukamy kontaktow. Organizowanie wieczorkow jest wiec posunieciem taktycznym, bo do Brazylii tez chce zajrzec wiec trzeba gromadzic punkty zaczepne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz