sobota, 15 sierpnia 2020

rekiny wielorybie i manty, sezon w pelni




 dzisiaj skonsumowalam druga polowe urodzinowego prezentu. tzn. w prezencie 26 lipca Sabrina i Mickey zabrali mnie na wycieczke lodka na rekiny wielorybie. nieststy, nie byl to dobry dzien. deszcz przegonil zwierzaki a my niezle zmoklismy i wierzyc sie nie chce przemarzlismy.

dzisiaj bylo o 180 stopni inaczej. pobodka o 4.15 ale podnisolam sie po pierwszym dzwonku. poczatkowo nie wiedzialam po co dzwoni i co to za dzien ale po kilkunastu sekundach mozg sobie przypomnial, ze mamy w programie wycieczke.

psy do bazy, a my do vana i tak w promieniach powstajacego slonca dojechalismy do przystani w Cancun. Szybka przesiadka i zaczela sie przygoda. Kolory morza byly obledne, jak z katalogu po grubej edycji photoshopowej.  poczatek byl chaotyczny ale jak juz kazdy wskoczyl i zobaczyl kilka wielgasnych rekinow opadlo napiecie, ze ich nie zobaczymy. byly wszedzie. po kilku probach i poscigach kapitan podjal decyzje aby oddalic sie nieco i poszukac spokojniejszego miejsca gdzie mniej lodek i gdzie zeruja gigantyczne manty. 10 min i bylismy w raju. rekiny wielorybie z kazdej strony, manty krecily kolka, a my wskakiwalismy i doginalismy ile sil w pletwach aby nadarzyc nad podwodnym pokazem. manty plywaja spokojniej i kreca sie zasadniczo w kolko a rekiny maja potezna sile i niby tak tylko ruszaja pletwa ale dla nas to wyscig. kazdy mogl sie nacieszyc ile zechcial. dla kazdego starczylo. 

z bananami na twarzach wypilismy po piwku, zjedlismy swieze ceviche i wrocilismy do domu.

Ach, te wirujace manty...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz