to juz sierpien. nie do wiary!
w jungli wilgotno od deszczu, regularnie przycinym grzybnie co rosnia na scianach, schodach okiennicach. takie uroki mieszkania w gestym lesie. jest zielono i bywa obficie w komary, ale nie zawsze.
wczoraj po raz kolejny znalazlam upuszczonego nietoperzowego oseska. tym razem bylam odrobine bardziej przygotowana. strzykawka, kocyk i mleczko kokosowe. wypil ze smakiem i znasnal do gory nogami. potem probowalam mu jeszcze wciskac kilka kropli wiecej ale juz nie mial ochoty.
rano juz go nie bylo, przepadl....mam nadzieje, ze nie w gardle mojego psa czy kota. szukalam go wszedzie....bez skutku. mam nadzieje, ze polecial sam a lbo ze przyleciala pod oslona nocy jego mama i porwala go tam gdzie trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz