czwartek, 29 września 2016

zwierzaki

i jeszcze opowiem o psiakach, co sie pogubily. kilka dni temu na spacerze urwaly mi sie na wagary Sunia i D'Artagnian. Czekalam na nich w lesie dobre 1,5 godziny, nie wrocily diably. wrocialam do domu, zeby z koleji jeff sie nie martwil. Juz sie martwil, bo noc byla a ja zapomnialam telefonu, wyjechal do lasu na poszukiwania..... minelismy sie gdzies po drodze.
Jeff wrocil, psy nie. A noc byla wyjatkowa, burza z piorunami i lalo jak z cebra. Kiepski moment na camping w lesie. Rano ruszylismy na poszukiwania. D'Artagniana spotkalismy w polowie drogi, szedl wzdluz szosy. Suni wciaz nie bylo, pojezdzilismy w kolko kilka razy i mielismy nadzieje ze jakos sama wroci. Poszlam wiec do jaskini z Jimem, po 17 wrocilam, Suni nie bylo.

Po 22 godzinach wrocila do domu. Brak slow jaki wech maja te zwierzaki. Chyba sa nie do zmordowania.

W miedzyczasei przylapalam Lemiczka jak konczyl jesc ptaszka malego, zostalo juz mu tylko skrzydelko...a moze nozka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz