poniedziałek, 29 sierpnia 2016

cdn cuba

a co je sie na Kubie? zdecydowanie duzo fasoli i ryzu, owoce a z mies ryby, kurczaki i wieprzowina. jest zakaz uboju wolowiny, bydlo trzyma sie na wypadek wojny. zagladajac za kulisy wojskowej stolowki wygladalo na to, ze prominenci wojskowi nie czekaja na wojna i jedza sobie wolowe zeberka.
zdecydowanie ulubionym daniem byla ropa vieje czyli "stare szmaty". suszone na sloncu mieso wieprzowe gotowane w pomidorach. gdybym miala opisac smak to jest to przepyszny bigosik bez grama kapusty. mniam mniam.
jadlysmy tez 2 razy homara, Roksany pierwszy w zyciu, musiala biedna z Angli przyjechac do komunistycznej Kuby aby sprobowac takich delikatesow. homary tez nielegalne, miejscowi jednak radza sobie i sprzedaja je pokatnie.
ta pani, przykladowo, spaceruje po przystanku z kura na rekach a w torebuni homary. gdyby ktos ja zatrzymal to wlasnie kupila kure ale wioska wie, ze sprzedaje homary.



w miesnym tez bylysmy


jedzenie na Kubie moze byc albo smiesznie tanie albo szalenie drogie. probowalysmy i takie i takie.  najdrozszy obiad w Cienfuegos przy zatoce Swin. Kosztowal nas 32 CUCi czyli 35 dolcow. Na deser byl typowy kubanski puding czyli marmoladka z zoltym serem....
tu jeszcze nie wiemy co sie szykuje na rachunku i w menu...



jedzenie na Kubie mozna zorganizowac sobie na kilka sposobow tzn. kwatery ktore oferuja noclegi zazwyczaj oferuja tez wyzywienie, sniadania za 4 CUCi i obiadokolacje za 6-7. Wiele razy skorzystalysmy z tego dobrodziejstwa. Sniadanie to talerz owocow (guayaba, mango, pomarancz, banan i papaya), do tego smazony omlet albo jajecznica, bulka paryska (zawsze podpiekana) i dowolna ilosc kawy z termosu. do tego szklana pysznego swiezego soku. ten zestaw na miescie nie do zakupienia w cenie 4 CUCow. Porcje sa wszedzie duze i wszystko bylo bardzo smaczne. Z malym wyjatkiem francuskiej cukierni, ktora nam polecili w Havanie. Tam zakupilam 2 rogaliki z nadzieniem, ktore smakowalo jak ohydny tlusty loj, poniewaz bylam glodna, wygrzebalam go lyzeczka i zjadlam reszte.... fuj, Roksana nazwala to nasieniem szefa kuchni.
a tak pieknie i paryskow wygladalo na zewnatrz...


a do tego calego jedzonka trzeba przeciez ruszyc glowa. Kuba to nie miejsce gdzie towary kupuje sie w sklepie. polki sa puste, jak cos jest to kolejki ale z tego co widac to wiekszosc kupuje sie spod lady.
na polkach jest tunczyk w puszkach, blok czekoladopodobny i kilka gatunkow rumu. wode do picia ciezko kupic a o zimnych napojach juz nie wspomne.
butelka wody kosztuje 2 USD co przy 14 USD miesiecznego wynagrodzenia (nauczyciela) to raczej wydatek nie do przejscia. Kubanczycy wiec z reguly nie pija wody, pija soki z saturatora, oranzady i kawe.


tak wiec mozna sie odwodnic. samym rumem czlowiek nie pociagnie. probowalysmy.
i tym optymistycznym akcentem koncza krotka opowiesc o kuchni kubanskiej. na fotografii kuchnia w Muzeum Rewolucji tzn. wkradlysmy sie tam na nielegalu, to tutaj gotowanao dla prezydenta Batisty a pozniej dla rzadu Fidela.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz