sobota, 16 lipca 2016

powrot

i stalo sie. po 10 latach zagoscilam na zajeciach jogi. nie liczac kilka pojedynczych zrywow i kilku tygodni leczniczej na zatoki kundalini w domowym solo zaciszu nie mialam praktycznie z joga kontaktu.
wyzbylam sie ostatecznie wstydu przed bycia nie w formie i publicznej praktyki.
miejsce i nauczyciel bardzo dobrze mi zrobili.  niezywkle sympatyczna i energiczna Itzel, nasza dobra znajoma, co piatek rano prowadzi zajecia w szkole Holistica, miejscu przepieknym, otoczonym zielenia, spiewem ptakow, piekna sala i subtelna muzyka tybetanskich gongow dobiegajaca gdzies z oddali.  zajecia byly pod tytulem power vinyasa. uf, dobry poczatkek. bardzo powoli ale i energetycznie, poruszylam dawno zardzewiale miejsca, wspaniale uczucie. dzis czuje wszystkie ruchy na nowo i chce jeszcze. piekne odrodzenie.
jako, ze Tulum to mekka jogi z kontynuacja praktyki nie bedzie problemu. jest wiele szkol, rozne harmonogramy, nie ma sie jak wykrecic.

wiele tez sie zmienia dookola. nowe przyjaznie i wyzwania. moja bratnia dusza Linda jest cudowna wesola istota a jej maz Dario idealnie dopelnia i wzbogaca jej zycie. Super byc z nimi czy to w lesie, czy na plazy czy w jaskinii. Znaja sie na faunie i florze, maja wielkie ekologiczne misje edukowania swiata. poznaje dzieki nim duzo o otaczajacym mnie swiecie i rowniez nowych ludzi, ktorzy chetnie dziela sie swoja wiedza i doswiadczeniem.

Linda nie nurkuje, wiec dobra to zmiana  i nie trzeba tylko mowic o nurkowaniu jak to w Tulum jednak wszedzie. Oto szalona Linda i kilka fotek z ostatniej naszej wyprawy.




a potem glaskalismy pajaki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz