czwartek, 9 kwietnia 2015

przycisnelismy prace budowlane i urosola nam juz scianka do baseniku. bedzie sie w nim plukal sprzet. konstrukcja skomplikowana, tak jak lubi Jeff, budujemy najtrudniej jak sie da. ale bedzie na wieki.
do tego jeff  robil wszystko na boso, wiec dzis ma tak wypalone stopy, ze chodzic nie moze i pol opakowania plastrow na opatrunki zuzylismy. moze nastepnym razem poslucha rady aby kupic i zalozyc gumowce....













poza tym, walcze z autoryzacja auta. to jakas amba totalna. najpierw sie okazalo, ze auto funkcjonuje w 2 stanach na legalu a teraz wyszlo, ze musze je wyrejestrowac z Yucatanu aby mogli zmienic wlasciciela w Quintana Roo tzn. tam gdzie mieszkamy....i wtedy zaczely sie kolejne schody. Bo wyrejestrowac auto moze tylko poprzedni wlasciciel albo ja, jesli bede miala meldunek na Yukatanie....to nie zarty, to jakis cyrk.  wiec po raz kolejny pojechalismy do Valladolid zalatwiac papiery i po raz kolejny sie nie udalo.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz