piątek, 31 października 2014

haloween

no to wszystko po kolei.....
zaczelo sie od oka, ktore napuchlo po kilku dniach dziwnego uczucia przy myciu twarzy.  ale nic sie nie przejmowalam dopoki nie pojawil sie wor pod okiem. wiszacy jak papaya w pelni. a potem wor nad okiem, az w koncu pod koniec dnia z worka gornego zaczelo sie przelewac do worka dolnego i to wszytko pieknie lecialo po galce ocznej. Taka glutowa torbiel, fajowo zaslonila mi oko na tyle, ze mialam problemy z widzeniem sie w lustrze.....to byla proba na Haloween. Na szczescie nie wytrzymala do samej ceremonii. Dzisiaj jest juz dobrze.

Wczoraj bowiem, zanipokojona mozliwoscia utraty oka, przejechalam sie do okulisty w Playa del Carmen, u nas na wiosce takich specjalistow nie mamy....
Sympatyczna pani doktor wejrzala patrzalkami i stwierdzila, ze oko na medal. Nic mu nie brakuje i wina torbieli musi byc jakas alergiczna, moze trujace drzewo chichen albo jakas inna wredna alergena. Dostalam kropelki i tradycyjnie Loratadyne (podobnie jak na robaki, przeziebienie i zatoki) i zastrzyk, ktory wieczorem wykonal Jeff. Domiesniowy tradycyjny w posladek. Hehehe, Jeff okazal sie uzdolniony i wkul sie bezbolesnie i fachowo. Byl w stroju Adama.

A rano juz torby oddane. Zostala jeszcze portmonetka.....pod okiem juz prawie po staremu.

Wczoraj i dzisiaj mielismyw Jeffem szkolenie / kurs kartograficzny u Billa Philipsa. Duzo sie nauczylismy i w efekcie kazdy wyprodukwal w kilka godzin mape odcinka 50 metrowego jaskini z ogrodka Billa.
A teraz przystepujemy do prawdziwego projektu, Dreamgate. Ustalilismy, ze jednak na poczatek dla rozruchu przygtujemy mape caverny, a potem jaskinii.

A dzisiaj Haloween....Ulice poozdabiane, dynie sie ciesza, przysmaki kusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz