wtorek, 14 października 2014

dzizis

Powracajac jeszcze, poki pamiec swieza, do wycieczki po kosciolach, nasuwa mi sie pewna refleksja. dlaczego tak realistycznie przedstawia sie Chrystusa w Meksyku? Jak On cierpi....jak krwawi, jak sie czolga....nad wizualkami Jezusa pracuje sztab ludzi od efektow specjalnych.....wszystko takie realistyczne ale traci horrorem, a czasem i groteska. oto kilka przykladow, zeby nie bylo, ze tylko w mojej glowie....

pierwszy bylo kosciol w Mitla, w stanie Oaxaca.....jakosc komorkowa, przepraszam.
zeberkowy...

















A sama Maryja w stylizacji transwescyty Almodowara ...szczegolnie w zblizeniach, o ktore trudno w tej edycji telefonu komorkowego.


















A potem natknelam sie na popiersie switej, niestety zapomnialam jakiej....pojawiala sie w kilku kosciolach...ale jakas taka grzeszna ....
 

a potem pojawial sie jakby znudzony, tuz po lub przed ukrzyzowaniem.... rany cieknace, oczy pomalowane...



 a tu juz wygiety dziwnie, efekty specjane na medal....







a ten to juz byl majstersztykiem, rzesy, galki oczne, setki drobiazgow, ktorych aparat nie uchwycil.








a na deser dzieciatko doktor.....laleczka Chacky jak dla mnie, lysiejace dziecko lalka z torba doktora....i uzdrawia zza szybki......co to za wcielenie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz