poniedziałek, 29 września 2014

mezcal

ale to byl dzien.....zaczelo sie od malej awarii, tzn. zepsul mi sie aparat fotograficzny, tak po prostu, umarl, obiektyw sie nie wsunal i nic sie nie das z nim zrobic. nic ja nie moge poza kupieniem szybko nowego. i tak tez uczynilam. jako, ze trudno bez przygotowania zakupic cos dobrego wybralam opcje telefonu z aparatm, internetem itd.... wybranie modelu okazalo sie klopotlwie, bo pojecia o funkcjach i mozliwosciach nie mialam. nighdy sie tym nie interesowalam, wiec drapalam sie w glowe mocno i tylko jedna mysl mi w glowie switala, ze to powienien byc android.
i mam swoj pierwszy nowoczesny aparat z kamera wiec bedzie kontynuacja fotograficzna. nie obylo sie bez malej wpadki, nie jest w mojej linii telefonicznej ale to jakos da sie naprawic jak wroce do Tulum i wysiegne s szufladyt pin do karty......

z nowa zabawka ruszylam do El Tule aby zobaczyc najstarsze drzewo swiata. Ma 2 tys lat, 58 m w obwodzie i wysokie jest na 42 metry. robi ogromne wrazenie, to tula czyli cyprys. Pobliski koscil wyglada jak buda dla psa, sa fotki, jeszcze tylko musze opracowac jak je wrzucic z telefonu na bloga....





potem kolejnym busem pojechalam na ruiny mistecow Yagul. Piekny widok na cala doline i gory, a ruiny to takie murki i patio 1, patio 2, patio 5......ale widoki piekne i przyszla mi na mysl wloska Toskania. Oaxaca to meksykanski rodzaj Toskanii. Doliny, wzgorza i fabryki mezcala. Wielkie rancha jak z filmow i plantacje agawy.





Po Yagul przesunelam sie dalej do miasteczka Mitla. I tam znowu jak w starym filmie. Tu juz nie ma turystow a czas jakby sie zatrzymal. Rozowy kosciol Swietego Pawla z XVI wieku, wymusil na mnie modlitwe, byla jakas taka boska atmosfera w nim....rozpadalo sie a w kosciele unosil sie mocny zapach kwiatow i kadzidel. bylam sama, potem doczytalam ze kosciol zbudowana aby diabel nie uciekl...taka to historia...

a na deser fabryka mezcalu. niejaki Apolonisz poczestowal mnie dziesiatkami probek, oprowadzil po fabryce, pokazal kadzie i beczki....zadnego cuktu, czysty kaktus i woda......wyszlam w swietnym humorze, jak na skrzydlach hehehe...moze wiec jednak ten diabel z kosciola uciekl....

W oaxace na powrot uraczylam sie wspaniala kolacja. czerwone mole z kurczakiem, zupa z cukiniii i mezcal. Wspaniale smaki. bez dwoch zdan Oaxaca to raj dla podniebienia. Szkoda ze tak daleko od Tulum.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz