niedziela, 6 lipca 2014

Piñon

dzis w menu piñon czyli cos z Kuby i Puerto Rico. W skrocie, zapiekanka jak lazania, tyle, ze zamiast glutowej pasty mamy banany/platany. Zapowiada sie wybornie.

kapust sie kisi ale mam pewne obawy, ze aby zeliwny garnek byl odpowiednim pomyslem.....wydaje sie, ze po sprobowaniu zeby mnie bola drugi dzien...chyba ciut za duzo zelaza sie wchlonelo. ale daje jej jeszcze szanse, przelozylam do plastiku. kupienie kamionki czy sloika jest tutaj nie mozliwe.

a dzis pod woda koles mi nawybrykal. juz wczoraj sie nie popisal, ale niby certifikowany advans. ciekawe kto go wyszkolil......
spanikowal mi na zejsciu, na 7 m n aszczescie....odrzucil automat i chcial do gowy. musialm zatrzymac to cielsko (mowimy tu a jakis 150 kg) i wsisnac mu na sile automat, a potem wynurzyc spokojnie. i takie tam..... na szczesie odpuscil nurka i moglam spokojnie z jego 2 synami zanurkowac bez obawy, ze mi facio na zawal serca kojtnie.
uffff......mocno zapracowane 100 USD napiwku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz