piątek, 21 czerwca 2013

wielka niespodzianka

to miala byc wielka niespodzianka....dla taty na dzien ojca, dla chdzi i sevcia na slub i wszystkich tych, ktorych tak bardzo chcialam zobaczyc i ukochac. od decyzji do lotu nie uplynely 24 godziny, byly szalone, prezenty dla dzieci, tch nie narodzonych tez, starszych i mlodszych. Do walizki zmiescilo sie sporo meksykanskich bibelotow i tequila.
tak jak poprzednim razem lot przez bruksele a potem ryanair do wroclawia z 2 dniowym pobytem w brukseli. wszystko tak szybko sie zadzialo, ze w pospiechu dalam najwiekszej dupy na swiecie, pomylilam godziny wylotu z piatkowym i niedzielnym.....
przyjechalam na lotnisko o 15.40, odprawilam sie wpierw w urzedzie emigracyjnym, okienko dla rezydentow meksykanskich.....i wtedy spojrzalam na tablice podejrzana, ze lot 15.50 bruksela ma status departered....co ni jak inaczej sie nie da przetlumaczyc jak juz w chmurach....
i w glowie mi sie zakrecilo, spytalam jeszcze czy sa szanse na wbiegniecie, moze jeszcze maja wysuniete schodki...ale nie, za dawanie dupy refundacji tez nie ma....wiec moja najtanszy lot do europy okazal sie tym samym najdrozszym biletem rzuconym w bloto.
i tylko okrutna mysl w glowie, ze cos z tym lotem nie tak bedzie uspokoila mnie, ze tak mialo bbyc....ale ta wstretna mysl odeszla szybko i zycze wszystkim pasazerommilego lotu.
i wsiadlam do powrotnego autobusu z lotniska do tulum, i oczy zalaly sie lzami. lzami potwornie gorzkimi, jak kwasny deszcz....dlugo sie wyryje na twarzy i ten nie do wyjasnienia  przejaw roztargnienia....utarlo mi to zadartego nosa.....nie ma co.
ale od rana sytuacja byla napieta, internet sie slimaczyl, pojechalam do kafejki, nie moglam wydrukowac tego biletu. w miedzyczasie przyslali mi informacje, ze do bookingu wymagane jest dodatkowe potwierdzenie danych paszportu lub karty kredytowej....i serwer byl uszkodzony...i martwilam sie od rana, ze cos jest nie tak....
a do tego autobus na lotnisko wykupilam troszke na styk, tzn.90 min przed ...nie majac nic zapasu...i martwilam sie, ze nie bedzie rezerwacji i nie odlece....
i jakby nie mowic intuicja mnie nie zawiodla...nie polecialam...
i sciskajac jeffa zartwoalam obysmy sie dzisiaj nie spotkali,,,i jakby co to mam juz prezenty na nastepne odwiedziny....i wszystko w srodku bylo takie poddenerwowane, ze wiele pesymistycznych mysli sie kolatalo. ale jeff uspokajal, ze bedzie git.
a zatem udowodnilam sobie dzisiaj wiele rzeczy....
a teraz tylko musze to jakos wszystko przelknac i przeprosic wszystkich, ktorym dalam znac, ze bede. ja tez was bardzo chcialam zobaczyc....a teraz wypada zapasc sie pod ziemie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz