sobota, 6 października 2012

motel

i dojechalismy, dluga to byla droga. jakies 1400 km, zanocowalismy po drodze w auciena wysokosci Prince George. na miejsu znalezlismy maszrum bajera, cena nie najwyzsza, ale za to grzyby sa. zatrzymalismy sie po drodze w lesie, Larry pokazal mi jak wygladaja.....trzeba byc krasnalem i dzikiem aby je znalezc. w ogole prawie nie wystaja spod sciolki. nic ich nie widac, tylko mala gulka, cholera, nie widac ich. wagowo jednak sa ciezkie, ciezko je tez wyciagnac z podloza.....siedza gleboko i twarde sa, oplatane korzeniami,  a uszkodzone juz nie sa kat 1 i sa za polowe ceny. ufff, zobaczymy jutro.
droga byla piekna, stanelam na wysokosci zadania i przysnelam tylko na 2 chwilunie.

dzisiaj noc w luksusie, wynajelismy apartamencik w motelu Rainbow. wykapalam sie w wannie, uff, co za doznania. zostaniemy tu jeszcze jutro, a potem chyba camping, cholera. noc kosztuje 60 plus tax. wszystko wiec zalezy od grzybaskow. zatrzymalismy sie po drodze na zakupy w secend handzie, mamy bluze z grzybami jak talizman, ciepla kurtke, kilka par spodni i ciepla bluze z kapturem, skarpety co maja trzymac cieplo do -30 i chyba jestem gotowa na zime.

a motel jak z filmow, hehehe. american dream trwa. jak u Lyncha.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz