środa, 20 lipca 2011

swit



dzisiaj jakos tak wczesnym ranem sie obudzilam i nic juz ze spania bie bylo. Moze to na skutek pobudzenia adrenalina wywolana jaskiniami. Jaskinie mi sie snia po nocach rzecz jasna, jak odcinki bajki. nie da sie tego opisac do konca. za dnia gdy sikamy sobie w pianke to nie jest juz tak magicznie, hehehe, ale w nocy w mozgu wszystko sie odtwarza i placze i wychodzi sen jawa z kosmosu.
plywanie w jaskiniach to najwspanialsze uczucie bycia ze soba, rodzaj wyzwania, ale bez bicia sie na klaty.....bo to zajecie wysoce indywidualne, chociaz sport grupowy.
Z jeffem pod woda czujemy sie z Anna bezpieczne i kryte w calej gamie naszych glupich pomylek i niedociagniec. Wiemy, ze on tam gdzies jest, wisi nad nami jego duch, sledzi nasze kroki. Super zabawa, zjawia sie ni stad ni z owad i szczypie 3 razy po omacku czy wszystko ok i my go odszczypujemy, ze git. I czolgamy sie dalej. Qrde, nie wiem co w tym takiego jest, ale fajnie jest w ciemnosciach. wszystko takie spokojne i ciche, mozna sobie poanalizowac wiele rzeczy w glowie, sublimacja totalna. a wszystko oparte na 3 zasadach, ktore przestrzegane gwarantuja powrot do swiatla. moze komfortowe uczucie oparte jest na powrocie do natury....przeciez my z jaskini wyszlismy.....ja z pewnoscia.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz