piątek, 11 lutego 2011

uwazaj na gluta

w Meksyku tez pada deszcz, widzialam wczoraj wieczorem i dzisiaj tez pokapuje.
Zycie uliczne zamarlo.
Tydzien byl bardzo kiepski, malo nurkow, kilka dni bez wody. Ludzie sie smuja bez checi wyraznej na nuranie, traca czas i zycie.
Czytam Ptaska od Krzyska.....bardziej nostalgicznej i smutnej lektury nie moglam dopasc. Wciagnelam sie na maksa, chcoiaz w liceum czytalam. Teraz, na emigracji, w pokoiku na pietrze wszystko sie inaczej odbiera.

28 lutego zaczyna sie pieciodniowy karnawal.....ponac mega feta, prawie jak w RIO, mowia, ze lepiej, bo bardziej tradycyjnie. Ciekawi mnie.

upsss...obiad mi sie wylal. QRDE FLACZEK......caly mus peere brokulowo zimniakowe sie wydostalo z miksera jak chcialam odkrecic i wyplynal zielony strumien...parzacy, pachnacy, plynal i plynal jak krwotok jakis. juz pozniej tak nie smakowal, ostygl zanim opanowalam awarie w centrum nurkowym, tak aby nikt sie nie poznal, ze awaria byla. Glut jeden!
Jeszcze boje sie wcisnac power czy dziala, oby dzialal, bo sprzet byl mocno zakurzony wiec dawno go nikt nie uzywal, a ryk wydal taki, ze Vera na pewno uslyszala, ze sie kreci......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz