wtorek, 2 listopada 2010

sen

Miałam zabawny sen. Po tym jak zmuszona zostałam do kupienia jedynego dostępnego mydła PROTEX antibacterial śniłam o wyborach w drogerii. Szukałam balsamów, peelingów, przebierałam w konsystencjach i zapachach. Obudziłam się w wielkim uśmiechem... Jakie to urocze. Mózg marzy.... hehehe, a tymczasem wracam do mojego jedynego pachnidła na wyspie jakim jest sypki puder o zapachu wiesiołka, który pozostawiła po sobie Roksana. Mam jeszcze wieloletni flakon klasycznej Chanel 5, wyjątkowo nieprzydatny w tropikach. Powoli kończy się wszystko. Będzie lżej wracać.

Pod wpływem sky skanera, który wyświetla tanie połączenia lotnicze na całym świecie opracowałam ewentualną drogę ewakuacyjną. Z Meksyku bardzo tanio można polecieć do Kanady, z Kanady niewiarygodnie tanio na Kubę. Na Kubie może uda się nurkować, rafy są piękne , trudniej jednak o pracę dla zagraniczniaków. Ale warto spróbować.
W Montrealu u Karin i Valeri mogłabym się zatrzymać na kilka tygodni. Popracować w barze, odpocząć od odludzia, potem wrócić na szlak. Gdzie dalej jeszcze nie wiem. Na przyszłe święta do domu.
Plany, szczególnie moje, specjalnie stabilne nie są, ale zarys powstał. I chyba skorzystam z szansy na odwiedzenie dziewczyn w Montrealu. Bezwizowy ruch dla Polaków i nie wymagalność biletu powrotnego zachęca dodatkowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz